Obiekt westchnień rowerzystów podróżujących z Puław do Kazimierza Dolnego będzie musiał być usunięty. Chodzi o kładkę, która samowolnie powstała na rzece Bystrej w Bochotnicy. Bez niej cykliści muszą korzystać z bardzo uczęszczanej ulicy, prowadzącej do nadwiślańskiego miasteczka.
CZYTAJ: Będzie rządził miastem zza krat? Prezydent Puław trafi do zakładu karnego
– Kładka powstała bez zgody wodno-prawnej oraz umowy na zajęcie gruntu Skarbu Państwa – wyjaśnia rzeczniczka Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie Anna Truszczyńska. – Budowla została wykonana bez zachowania odpowiednich standardów i wymagań technicznych. Stan tej budowli może zagrażać bezpieczeństwu osób, które z niej korzystają. Dodatkowo osoby korzystające z kładki przyczyniają się do niszczenia skarpy ławy przywałowej i korpusu wału przeciwpowodziowego. W związku z zaistniałą sytuacją zespół wsparcia technicznego, w ramach realizacji prac utrzymaniowych, usunie nielegalną i prowizoryczną budowlę.
– To jest takie ułatwienie, zainstalowane pewnie przez mieszkańców, żeby sobie drogę skrócić – uważa Marcin Kowal z Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Puławach, organizator rajdów rowerowych. – Nie jest to do końca bezpieczna kładka. Jest to „samoróbka”. Organizując rajdy musimy przejeżdżać przez bardzo uczęszczaną przez samochody ulicę, od Bochotnicy do Kazimierza. Taka kładka, która byłaby rzeczywiście dla rowerzystów przez tę rzeczkę, bardzo by ułatwiała, skróciła drogę przez to miejsce niebezpieczne. Z utęsknieniem czekamy na taką kładkę już od wielu lat. Mamy nadzieję, że się w końcu pojawi.
– Gdyby to był problem do szybkiego rozwiązania to już dawno byłoby to zrobione – twierdzi Artur Pomianowski, burmistrz Kazimierza Dolnego. – Mamy wiele czynników, które komplikują tę sprawę. Oczywiście kilka, kilkanaście lat temu, były już zamierzenia zrealizowania projektu kładki, natomiast warunki techniczne jakie urząd wówczas otrzymał od Wojewódzkiego Zarządu Melioracji Urządzeń Wodnych, poprzednika Wód Polskich, były po prostu nie do zrealizowania. Ich realizacja pociągnęłaby za sobą bardzo duże nakłady finansowe, na które gminny nie było wówczas stać. Kolejny problem jest taki, że ta kładka nie łączy dwóch dróg gminnych, tylko z jednej strony to będą działki Wód Polskich, z drugiej strony mogą to być działki prywatne, w zależności od lokalizacji kładki.
CZYTAJ: Problem z plądrowaniem na dęblińskim cmentarzu. Zniknęła nawet… trumna [ZDJĘCIA, WIDEO]
– Odkąd pracuję w MOSiRze, od kilkunastu lat, są rozmowy na wyższych szczeblach o tej kładce, o tej trasie rowerowej, która mas prowadzić wzdłuż Wisły – wspomina Marcin Kowal. – Niestety ciągle to jest przesuwane. Kiedy się doczekamy, tego chyba nikt nie wie. Miejmy nadzieję, że to nastąpi, bo to przyciągnie wielu turystów. Szczególnie w trójkącie Puławy, Nałęczów, Janowiec. Będzie łatwiej, nie trzeba będzie jechać ulicą, a naprawdę jest piękny teren.
– Kwestia związana z potrzebą wykonania w tym miejscu budowli komunikacyjnej jest od wielu lat znana władzom samorządowym miasta Kazimierz Dolny – tłumaczy Anna Truszczyńska. – 17 marca nasi przedstawiciele uczestniczyli w spotkaniu z władzami samorządowymi. Ustalono, że gmina Kazimierz Dolny wystąpi do zarządu zlewni w Radomiu o wydanie warunków technicznych na wykonanie przeprawy łączącej dwa brzegi rzeki Bystrej.
– Doszliśmy razem do wniosku, że nie ma potrzeby tworzenia budowli, która miałaby być symbolem jakiejś gigantomanii – podkreśla burmistrz Pomianowski. – Uważamy, że należy wykonać obiekt praktyczny, pochłaniający jak najmniej środków, a jednocześnie spełniający swoją rolę.
O tym czy kładka powstanie zadecydują więc warunki techniczne, a inaczej mówiąc koszty, które gmina będzie musiała ponieść. A mają być one przedstawione przez „Wody Polskie” kazimierskiemu samorządowi w ciągu kilku tygodni.
ŁuG / opr. PrzeG
Fot. ŁuG