Julia Szeremeta, która ma już zagwarantowany start w igrzyskach olimpijskich w Paryżu, uważa, że boks uczy pokory, cierpliwości, determinacji i stanowi dobrą lekcję życia. – Wciąż jednak często słyszę: „dziewczyna i boks…” – przyznała.
Startująca w kategorii 57 kg Szeremeta jest jedną z trzech polskich pięściarek, które w marcu we włoskim Busto Arsizio wywalczyły kwalifikacje olimpijskie. Jednak pierwsze sportowe kroki stawiała jako sześciolatka w karate. Na zajęcia w Chełmie zaprowadziła ją, wraz z bratem, mama, która wcześniej też uprawiała tę dyscyplinę.
– Dużo miałam walk, ale z czasem mi się to znudziło, a po drugie nie jest to sport olimpijski. Już od dziecka moim celem były igrzyska… – powiedziała 20-latka.
W wieku 13 lat postawiła na boks i zaczęła trenować w Paco Lublin, którego barwy nadal reprezentuje. Pracowitości i odpowiedzialności nauczyła się szybko, pomagając rodzicom przy prowadzeniu małej stadniny. Teraz liczy ona siedem koni z przeznaczeniem na hodowlę. Udzielała też lekcji jazdy.
Był taki czas, gdy Szeremeta kilka lat temu chciała nawet zerwać z boksem. Złożyła się na to sytuacja finansowa i groźna kontuzja kolana, której nabawiła się podczas roztrenowania, grając w piłkę nożnę.
– Miałam różne myśli w głowie, ale postawiłam wszystko na jedną kartę i udało się – zaznaczyła pięściarka, której największym sukcesem do tej pory było zdobycie ubiegłej jesieni tytułu młodzieżowej mistrzyni Europy w czarnogórskiej Budvie.
Trenuje 12 razy w tygodniu. Każde zajęcia trwają półtorej godziny. W zależności od fazy sezonu są one przeplatane bieganiem, sparingami czy ćwiczeniami na siłowni. Ma też treningi kognitywne z piłkami. Zgrupowania i udział w turniejach powodują, że w domu jest gościem – bywa, że dwa-cztery dni w miesiącu.
– Gdy czas pozwala, prowadzę w klubie treningi z dziećmi. Lubię uczyć. Moją pasją chcę je zachęcić do boksu. Różnie bywa z tymi maluszkami. Niektóre chętnie słuchają, a inne chcą się tylko powygłupiać – opisała zajęcia z najmłodszymi.
Szeremeta przyznała, że zazwyczaj trenerzy kadry przed każdą walką przygotowują dwie taktyki – na wypadek, gdy jedna zawiedzie. Teraz wystarcza jej minutowy materiał wideo, aby się zorientować, czego można spodziewać się po przeciwniczce.
W turnieju we Włoszech stoczyła cztery zwycięskie pojedynki. Dopiero wygrana z Amerykanką Alyssą Mendozą zapewniła jej kwalifikację.
– Jak schodziłam do narożnika po trzeciej rundzie, zapytałam: „trenerze wygraliśmy”? Odparł: „nie wiem, zobaczymy”. Czułam jednak, że to moja ręka pójdzie do góry – przywołała z pamięci miłe wspomnienia, po korzystnym (3:2) werdykcie sędziów.
Pięściarka ma specyficzny sposób walki, z lekko opuszczoną gardą, jakby prowokowała rywalki.
– Zazwyczaj lewę rękę mam nisko opuszczoną, a prawą trzymam wyżej. Lubię tak boksować. W takiej pozycji czuję się pewna siebie. Bazuję na szybkości i refleksie. Dochodzi do tego dobry balans ciała – dodała i podkreśliła, że chce jeszcze poprawić siłę ciosów i wytrzymałość, choć we Włoszech nie mogła narzekać na kondycję.
Szeremeta wkrótce ma otrzymać od trenera kadry Tomasza Dylaka szczegółowy plan przygotowań do igrzysk, które w jej przypadku tak na dobre rozpoczną się 23 kwietnia. To wyklucza jej występ w mistrzostwach Europy w Belgradzie.
– Nie byłem jeszcze w Paryżu. W turnieju olimpijskim nie oddam żadnej walki bez 100-procentwego zaangażowania. Wierzę, że wrócę z medalem – wyjawiła plany i marzenia pięściarka, która w ringu stoczyła już ok. 80 pojedynków.
Dobry omen ma stanowić choćby jej drugie imię – Atena, bo jest… olimpijskie.
Szeremeta w kwietniu, za namową prezesa klubu Andrzeja Stachury, będzie kandydowała w wyborach do Sejmiku Województwa Lubelskiego.
– To dobra okazja, aby się sprawdzić w czymś nowym. Program naszego komitetu będzie skierowany do rolników oraz dotyczył sportu – dodała.
Jej znajomi już się nie dziwią, że zdecydowała się na uprawianie boksu.
– Często jednak, gdy ubrane jesteśmy w reprezentacyjne dresy, otrzymujemy od postronnych osób pytania o to, co trenujemy. Gdy pada odpowiedź, ludzie bywają wręcz w szoku. „Dziewczyna i boks…” – nie mogą uwierzyć – roześmiała się.
PAP / RL / opr. AKos
Fot. Paco Klub Sportowy Lublin FB