Postanowiły ratować dzieci. Dzieci to jedyne, co ze sobą zabrały. Piechotą szły kilkanaście kilometrów na ukraińsko-polską granicę. Później trafiły do Wasilkowa. Najstarsza z nich – Ołena – ma tu pięcioro dzieci i ośmioro wnuków. Są tu też jej kuzynki i sąsiadki ze wsi. Wszystkie mają dużo dzieci. Mężów zostawiły we wsi, żeby bronili ich domów.
Jest im trudno w obcym kraju, wśród obcych ludzi mówiących w niezrozumiałym języku. Tęsknią za domem, boją się nieznanego i martwią się o mężczyzn. Ale ich rolą jest ochrona dzieci przed wojną.
Fot. archiwum