Zakończył się protest przewoźników, którzy na granicy polsko-białoruskiej w Koroszczynie opóźniali wyjazd na Białoruś TIR-ów. O zakończeniu akcji nie zdecydowali jednak sami protestujący – zgromadzenie zostało rozwiązane decyzją urzędników z gminy Terespol.
– Naszą decyzję podjęliśmy po zapoznaniu się z opinią policji – tłumaczy sekretarz gminy Terespol, Danuta Wowczeniuk. – Otrzymaliśmy pismo od komendanta miejskiego policji w Białej Podlaskiej, że istnieje zagrożenie życia i zdrowia ludzi oraz niebezpieczeństwo w ruchu drogowym i żebyśmy rozważyli podjęcie decyzji o rozwiązaniu tego zgromadzenia. Oprócz tego były również protesty mieszkańców.
CZYTAJ: „To przejaw naszej bezsilności”. Przewoźnicy protestują na granicy
Na skutek protestu kolejka TIR-ów oczekujących na wyjazd na Białoruś wydłużyła się do miejscowości Sycyna i sięga obecnie około 40 kilometrów. Pan Igor ustawił się na jej końcu: – Już ile czasu mówią, żeby zrobić terminal – parking dla TIR-ów. I wtedy będzie można czekać na swoją kolej na parkingu, a nie tutaj w lesie – mówi pan Igor.
CZYTAJ: Koroszczyn i Dorohusk. Protest przewoźników przed przejściami granicznymi
Organizator protestu Kamil Ambroziak zapowiada, że od decyzji urzędników przewoźnicy będą odwoływać się do sądu. I jeśli będzie to możliwe, protest wznowią w poniedziałek (15.05): – Potrafiły być kolejki od Zbuczyna i nikomu to nie przeszkadzało. Dlaczego oni w ogóle granicy nie odwołali, jak tutaj cały czas są kolejki? – dodaje Kamil Ambroziak.
Protest rozpoczął się 9 maja i był zaplanowany do 27 maja. Przewoźnicy opóźniali wyjazd ciężarówek na Białoruś, w ten sposób sprzeciwiali się „zawłaszczeniu rynku transportu na wschód przez białoruskie i rosyjskie firmy”.
MaT / opr. ToMa
Fot. Małgorzata Tymicka