Hala Globus zawirowała, bo Bogdanka LUK Lublin już tylko o jeden krok od mistrzowskiego tytułu. W drugim meczu finału PlusLigi zespół trenera Massimo Bottiego pokonał Aluron CMC Wartę Zawiercie 3:0 i w serii do trzech zwycięstw prowadzi już 2:0.
Pierwszy set to prawdziwa demolka drużyny gości. Komfort gospodarzom dał Wilfredo Leon, który stanął w polu zagrywki i posyłając bomby na drugą stronę, spowodował, że od stanu 2:2 lublinianie odskoczyli na dystans pięciu punktów. Na przestrzeni seta miejscowi zyskiwali jeszcze większą przewagę. Świetnie w obronie grał libero Thales Hoss, bardzo dobrze w drużynie Bogdanki funkcjonował też system blok-obrona i pierwsza partia zakończyła się wynikiem 25:14 dla lublinian.
Drugi set okazał się znacznie bardziej wyrównany. Zawiercianie zaczęli straszyć zagrywką, a problemy gospodarzom sprawiali zwłaszcza amerykański przyjmujący Aaron Russel i środkowy Jurij Gładyr. Ozdobą rywalizacji były długie wymiany i wspaniałe obrony, tak z jednej jak i z drugiej strony. Przy stanie po 17 trener Bogdanki Massimo Botti wpuścił zadaniowo na zagrywkę Mateusza Malinowskiego. Był to strzał w dziesiątkę, bo gospodarze odskoczyli na 3 punkty, a kilkadziesiąt sekund później, po kolejnym asie serwisowym Wilfredo Leona, wygrali 25:21 i podwyższyli prowadzenie w meczu na 2:0.
Trzeci set był wyrównany tylko w początkowej fazie. Gospodarze z każdą kolejną akcją gasili nadzieje „Jurajskich Rycerzy” na korzystny rezultat. Totalnie zagubionej ekipie trenera Michała Winiarskiego nie pomogły też zmiany personalne. Zakontraktowany wczoraj na zasadzie transferu medycznego niemiecki atakujący Georg Grozer nie był w stanie poderwać zespołu. Ostatecznie trzecia partia znów skończyła się pogromem zawiercian 25:14
Bogdanka LUK Lublin wygrała 3:0, a MVP spotkania został przyjmujący gospodarzy Wilfredo Leon, który zdobył 19 punktów.
– Mimo 3:0 ten mecz wcale nie poszedł nam łatwo. Ale po takim wyniku głowa odpocznie. Teraz wracamy do Sosnowca i szukamy tam kolejnego zwycięstwa – mówił po spotkaniu Wilfredo Leon.
– Myślę, że przed finałami nikt nie spodziewał się, że te dwa pierwsze spotkania tak się potoczą, że wygramy je 3:0 i to w dość przekonujący sposób – stwierdza kapitan LUK-u Bogdanki Marcin Komenda. – W finałowej rywalizacji jest aż, ale i tylko 2:0. Musimy zrobić jeszcze jeden krok i postawić kropkę nad i. Po tych dwóch meczach w teorii można się spodziewać, że powinniśmy to zrobić, natomiast siatkówka jest tak nieprzewidywalna, że nie takie straty przeciwnicy odrabiali. Musimy więc podejść do trzeciego spotkania z dużą pokorą i szacunkiem do przeciwnika, bo Zawiercie na pewno nie będzie miało nic do stracenia. Te dwa mecze im nie wyszły, mają swoje problemy, natomiast jest to zespół, który posiada w swoich szeregach świetnych zawodników i w każdej chwili mogą odpalić. Musimy się spodziewać, że ten trzeci mecz będzie cięższy niż te dwa do tej pory.
W przeciwieństwie do lublinian w oczach siatkarzy z Zawiercia po spotkaniu widać było smutek.
– Zabrakło nam jakości sportowej, bo gramy słabo. Trzeba oddać drużynie z Lublina, że dziś fantastycznie zagrywała, ale u nas wkradł się brak pewności siebie. Momentami gra nam się delikatnie rozsypała – stwierdza Szymon Gregorowicz, libero Aluronu CMC Wartę Zawiercie. – Trzeba oddać drużynie z Lublina, że dziś zasłużyła na zwycięstwo.
– Gramy bardzo dobrą siatkówkę – podkreśla drugi trener lubelskiego zespołu Maciej Kołodziejczyk. – Od początku kontrolowaliśmy przebieg zdarzeń na boisku. Chyle czoła przed tą drużyną, bo naprawdę w najważniejszej części sezonu wznieśliśmy się na wyżyny naszych możliwości. Gramy niesamowitą siatkówkę. Chciałbym, aby najbliższy mecz, środowy, był ostatnim w tej rywalizacji. Natomiast wiem, że drużyna z Zawiercia nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Są to naprawdę doświadczeni zawodnicy, którzy będą walczyli do ostatniej piłki. Ale nasza gra wygląda dobrze, oby tak dalej.
Pod wrażeniem formy swoich ulubieńców byli lubelscy kibice: – Zawiercie nie ma na nas argumentów. Nie ma na nas mocnych. Gramy do trzech wygranych tak, że jesteśmy na dobrej drodze. Trzymamy mocno kciuki.
Trzecie spotkanie finału w Sosnowcu w środę (07.05) o godzinie 20:30.
JK / opr. ToMa
Fot. Iwona Burdzanowska