Ponad 5 miliardów złotych ma trafić do samorządów w Polsce w ramach Programu Ochrony Ludności i Obrony Cywilnej. Chodzi między innymi o specjalistyczne szkolenia, a także remonty czy budowę schronów oraz rozbudowę zaplecza magazynowego. Potrzeby są ogromne, a działania pilne.
Już teraz wiadomo, że te pieniądze będą mogły być wydawane w kilku obszarach. Jednym z najpilniejszych są modernizacje i remonty budowli ochronnych. Chodzi tu o schrony, miejsca ukrycia czy miejsca doraźnego schronienia.
A dziś (16.04) dziennikarze odwiedzili jeden z lubelskich schronów znajdujący się przy ulicy Grygowej, w którym ukrycie może znaleźć około 700 osób.
Jak wynika z najnowszych danych, modernizacja 3 z istniejących w województwie lubelskich 24 schronów jest obecnie nieopłacalna. Ponadto żadna ze sprawdzonych do tej pory takich budowli nie spełnia narzucanych prawem norm.
CZYTAJ: MSWiA przygotowało rozporządzenie dotyczące schronów. Mają zapewnić ochronę dla 50% ludności
– Żaden z tych schronów nie jest w pełni funkcjonalny. Czerpnie powietrza są przestarzałe, podobnie jak cały system wentylacji, brakuje ujęć zapasowego zaopatrzenia w wodę, są problemy z zapasowymi źródłami energii elektrycznej. Trzeba to wszystko zmodyfikować. Pamiętajmy o tym, że te obiekty mają po 30, 40, 50 lat i więcej – informuje Dariusz Działo, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Nie oznacza to, że mieszkańcy nie mogą korzystać z tych schronów. Niekoniecznie ochronią nas na przykład przed atakiem bronią masowego rażenia. Ale przed bombami już tak.
W Lubelskiem oprócz schronów jest także 250 miejsc ukrycia, z których skorzystać może blisko 25 tys. osób. Zaś miejsc doraźnego schronienia – takich jak piwnice czy garaży podziemne – jest prawie 10 tysięcy. W nich ukryć się może około 4 mln ludzi.
Ważna jest także wiedza, gdzie te miejsca się znajdują. A z tym niestety nie jest zbyt dobrze. Żaden z pytanych przez naszego reportera mieszkańców Lublina nie wiedział, gdzie znajduje się tego typu schronienie.
Z tą niewiedzą mają walczyć szeroko pojęte działania edukacyjne oraz szkolenia. Starostowie oraz prezydenci miast na prawach powiatu zostali już przeszkoleni przez Akademię Pożarniczą w Warszawie. Natomiast 20 maja ruszają szkolenia dla burmistrzów i wójtów.
– To szkolenia w zakresie zapewnienia komunikacji, awaryjnej komunikacji, kryzysu łączności, pierwszej pomocy, systemu ratowniczo-gaśniczego i wszystkich zagadnień, które są związane z pierwszymi reakcjami na różnego rodzaju sytuacje zagrożenia, czy dotyczy to klęsk żywiołowych, czy niebezpieczeństw militarnych z zewnątrz – wyjaśnia wojewoda Krzysztof Komorski.
Ważna jest także kwestia inwentaryzacji i uzupełnień magazynowych – dodaje wojewoda Komorski. – Dotyczy to tego, co mamy w magazynach, a co się zdematerializowało, zepsuło, zdegradowało. Przez ostatnie 30 lat nikt tego nie robił. Nikt tego nie aktualizował, nie inwentaryzował. Nikt nie miał świadomości, w jakiej sytuacji wyjściowej tak naprawdę się znajdujemy.
Według raportów poziom zabezpieczenia pod względem budowli ochronnych w województwie lubelskim wynosi jedynie 5%.
– Chcemy, aby nasze obiekty pełniły niejako podwójną funkcję – mówi Tomasz Fulara, zastępca prezydenta Lublina ds. inwestycji i rozwoju. – Podjęliśmy decyzję, że każdy nowo budowany obiekt będzie realizowany z uwzględnieniem powstania miejsc ochrony mieszkańców. Rozpatrujemy kwestie porozumienia się w tej sprawie również z prywatnymi inwestorami stawiającymi budynki wielorodzinne.
W regionie do tej pory sprawdzono 16 schronów, w Lublinie, Kraśniku, Łęcznej, Krasnymstawie, Włodawie i Hrubieszowie.
Z informacji przekazanych od służb wojewody lubelskiego inwentaryzacja obiektów ochronnych ma potrwać do końca maja tego roku.
MaTo / opr. ToMa
Fot. i film Iwona Burdzanowska