W Janowcu radość ze zmartwychwstania Chrystusa będzie po raz kolejny obwieszczał bęben wielkanocny. Tradycja całonocnego bębnienia od domu do domu kultywowana jest obecnie tylko w kilku polskich gminach – między innymi właśnie na Lubelszczyźnie.
– Nie udało się ustalić, kiedy ten zwyczaj się rozpoczął, ale według jednej z wersji bębny pojawiły się na tym terenie już w XV wieku – mówi Jacek Niedziółka z Gminnego Ośrodka Kultury w Janowcu. – To bębnienie mieli przywieźć jeńcy tatarscy, którzy zostali przez Mikołaja Firleja przywiezieni do Janowca. Podobno to oni budowali nasz zamek, a w tureckich czy tatarskich armiach użycie bębnów było powszechne. Później ten bęben był używany do przekazywania ważnych obwieszczeń – bębniono, gdy pan zamku zwoływał wszystkich mieszkańców, żeby słyszeli ukaz, który jest do ogłoszenia.
– Zawsze zaczynają w sobotę około 20.00 koło cmentarza i przechodzą przez cały Janowiec. Na „Górkach” gospodarze otwierają drzwi, częstują dzieci cukierkami, a u nas są około 4.00 nad ranem, więc już każdy śpi – opowiada jedna z mieszkanek. Fajna tradycja.
– Od urodzenia zajmuje się naszą tradycją janowiecką, kultywuję ją i teraz zaszczepiłem tym moje dzieci – mówi Paweł Kowalski. – Trasa zawsze jest ta sama. Zaczynamy na „Górkach”, później schodzimy na Radomską i Lubelską. Nie zawsze jesteśmy wpuszczani do domów, niekiedy bębnimy pod furtką. Ale niekiedy gospodarze od razu mówią: „wchodźcie do środka”. Jest taki dom, malutki, pomieszczenia 3 na 3 metry, a w tamtym roku weszło tam 60 osób.
– Osoba, która chce pierwszy raz zabębnić, musi ten bęben pocałować. To jest też taki troszeczkę psikus. Bo osoba taka musi okazać szacunek dla tradycji i instrumentu. Wtedy kiedy klęka i całuje bęben, jeden z zaczyna w niego uderzać, a membrana bębna zaczyna wibrować. Jest takie śmieszne odczucie, a przy tym dużo radości i śmiechu – opowiada Jacek Niedziółka.
– Dziadek mój urodził się w 1930 roku. Opowiadał, że ten bęben chodził również za czasów jego młodości. Kiedyś chodziły nawet dwa bębny, z racji tego, że było więcej mieszkańców. Jeden rozpoczynał z jednej strony Janowca, a drugi z przeciwnej – opowiada Łukasz Skowyra, członek zarządu powiatu puławskiego i mieszkaniec gminy Janowiec. – Wtedy też robiono psikusy, ale było ich więcej. Kiedyś koński wóz wylądował u kogoś na stropie nieukończonego domu. Janowiecka młodzież w dawnych czasach miała bardzo dużo pomysłów.
Bębnienie każdego roku rozpoczyna się w sobotę około godziny 20.00 na miejscowym cmentarzu, a kończy w niedzielę na rezurekcji. W tym wydarzeniu może uczestniczyć każdy.
ŁuG / opr. ToMa
Fot. Łukasz Grabczak / archiwum RL