Niezwykłą odwagą wykazał się Janusz Parchimiuk, mieszkaniec Kuzawki w powiecie bialskim, który z płonącego domu uratował swoją 87-letnią sąsiadkę. Za bohaterski czyn mężczyzna otrzymał specjalne podziękowania od wójta gminy Terespol.
Nie było czasu do namysłu
– Mieszkaniec Kuzawki wyprowadził z budynku starszą kobietę jeszcze przed przyjazdem straży pożarnej – mówi dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Małaszewiczach, młodszy brygadier Artur Król. – W czasie dojazdu pierwszych zastępów było widać, że budynek jest cały objęty pożarem. Ogień wydostawał się przez otwory okienne. Częściowo zawaleniu uległ dach. Z pierwszych otrzymanych informacji wynikało, że w środku była osoba starsza, która została uratowana przez sąsiada. Mężczyzna znał rozkład tego budynku. Wiedział mniej więcej, gdzie kobieta może się znajdować. Mimo rozwiniętego już pożaru, dostał się do pomieszczenia i o własnych siłach wyciągnął ją na zewnątrz, ratując jej życie – dodaje.
CZYTAJ: „O własnych siłach wyciągnął ją na zewnątrz”. Sąsiad uratował kobietę z płonącego domu [ZDJĘCIA]
– Nie było czasu do namysłu – opowiada Janusz Parchimiuk, który gdy tylko zauważył ogień, wbiegł do budynku, by ratować swoją sąsiadkę. – Pani Stasia już miała poparzoną prawą stronę, twarz. Na jej plecach zauważyłem płomień. Obok leżała bluza, więc rzuciłem ją na sąsiadkę i zgasiłem ogień. Potem wyprowadziłem panią Stasię z domu. Zawołałem żonę, wyprowadziłem panią Stasię do sąsiadów i wezwaliśmy straż. To wszystko.
To były ułamki sekund
Myślał Pan o swoim bezpieczeństwie? Że naraża Pan też swoje życie? – Nie było kiedy myśleć. To były ułamki sekund. Człowiek nad tym się nie zastanawiał. To trwało minutę, półtorej minuty. Człowiek idzie i wie, że ma iść. Było niebezpiecznie. Ogień bardzo szybko się rozprzestrzenił. Mieszkanie całe stało w płomieniach.
Córka uratowanej kobiety nie kryje słów wdzięczności dla swojego sąsiada. – W domu była butla gazowa, na szczęście nie wybuchła. A on nie bał się wejść. Dla mnie to jest naprawdę bohaterski czyn. Nie przypuszczam, że przy takim natężeniu ognia mama sama, dałaby radę opuścić dom. Dziękowaliśmy i raz jeszcze dziękujemy za taką pomoc. Rzeczy materialne to są rzeczy, a życie człowieka, tym bardziej najbliższych, to jest zupełnie co innego. Jesteśmy naprawdę bardzo wdzięczni.
Rzadko zdarzają się tacy ludzie
– Ja bym tam nie pobiegła, nie odważyłabym się, bo mam oczy chore po operacji – mówi pani Anna, która mieszka naprzeciwko domu, gdzie doszło do pożaru. – A on z żoną pobiegli i siłą wyciągnęli sąsiadkę. Zaryzykował, a przecież ma żonę, całą rodzinę i ryzykował pójście w ogień. Tam już nie było do czego biec. Podziwiam – rzadko zdarzają się tacy ludzie, którzy szliby w ogień.
Poszkodowana w pożarze 87-latka doznała oparzeń rąk i twarzy. Po udzieleniu pomocy medycznej kobieta trafiła pod opiekę rodziny.
Murowano-drewniany dom spłonął doszczętnie. Przyczyną pożaru prawdopodobnie było wypadnięcie żaru z rozpalonego pieca kaflowego pozostawionego bez nadzoru.
MaT / opr. AKos
Fot. Fot. Małgorzata Tymicka / OSP KSRG Miasto Terespol / Facebook