Ratownicy medyczni z całego kraju oddadzą dziś (27.01) hołd swojemu zamordowanemu przez pacjenta koledze. O godzinie 17.00 uruchomią sygnały alarmowe.
Do tego tragicznego zdarzenia doszło w sobotę (25.01) w Siedlcach. Do mieszkania, gdzie odbywała się libacja alkoholowa została wezwana przez mężczyznę z urazem głowy karetka pogotowia. W czasie udzielania mu pomocy, mężczyzna ugodził nożem w klatkę piersiową jednego z ratowników, a drugiego zranił w rękę. Ugodzony nożem ratownik zmarł w szpitalu. Drugi poszkodowany ze zranionym nadgarstkiem trafił do szpitala.
CZYTAJ: Zabójstwo ratownika medycznego. Podejrzany usłyszał zarzuty
Zamordowany ratownik współpracował nie tylko z siedleckim pogotowiem, ale też pracował w Pogotowiu w Białej Podlaskiej.
– Jesteśmy wstrząśnięci tragedią, jaka zdarzyła się w Siedlcach – mówi ratownik medyczny Michał Rosiński ze Stacji Pogotowia w Białej Podlaskiej, gdzie na etacie pracował zamordowany ratownik. – Jestem załamany bezsensowną śmiercią naszego wspaniałego kolegi. Trafiło na kolegę, który był po prostu dobrym człowiekiem. Nie wiem, dlaczego tak się stało. Nikt nie powinien zginąć.
Napastnik z obrażeniami głowy przebywa obecnie w szpitalu i jest przesłuchiwany.
– Usłyszał już zarzuty – mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Siedlcach Krystyna Gołąbek. – Adam Cz. jest podejrzany o to, że w dniu 25 stycznia w Siedlcach, działając w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, zadał wykonującemu wobec niego czynności ratownicze ratownikowi medycznemu cios nożem o długości ostrza ok. 20 cm. To uderzenie zostało wymierzone w klatkę piersiową pokrzywdzonego i w następstwie tego doznał obrażeń ciała, skutkujących jego zgonem w trakcie czynności resuscytacyjnych.
CZYTAJ: Śmiertelny atak na ratownika. Zmarły był z Lubelskiego [AKTUALIZACJA]
– Ta śmierć jest bezsensowna, a jeżeli już miałaby mieć jakikolwiek sens, o ile można to tak ująć, to musimy podjąć jakieś kroki w tej sprawie, żeby było bezpieczniej – mówi Michał Rosiński. – Uważam, że efektem na pewno byłyby zespoły trzyosobowe, tak jak było na początku istnienia zespołów podstawowych. I nie możemy do tego dopuścić, bo jeżeli będą takie wyjazdy, to uważam, że będziemy się obawiać, czy w ogóle wchodzić do takiego mieszkania. I nawet ci, którzy pracują, mogą się zastanowić, czy przedłużać sobie umowę czy kontrakt, czy z tego nie zrezygnować. A w ogóle jeżeli chodzi o ratownika, który przeżył, to boję się też o jego zdrowie psychiczne. Nie wiem, co z nim będzie. Naszego kolegi już nie ma i nie będzie, ale o tych, co zostali, bardzo się martwię.
– Tego się nie da opisać, to tragedia – mówi ratownik medyczny ze Stacji Pogotowia w Białej Podlaskiej, Mirosław Ociopa. – Kiedyś tego nie było. Ludzie z pogotowia byli traktowani z szacunkiem i z godnością, a dziś, za przeproszeniem, jesteśmy traktowani jak śmieci. Nie ma szacunku do tego zawodu. Skończyło się.
Dyrektor bialskiego pogotowia Igor Dzikiewicz również przyznaje, że na poprawę bezpieczeństwa ratowników wpłynęłoby zwiększenie obsady zespołów ratowniczych.
– Dwie osoby reanimują, trzecia osoba pomaga i obserwuje, co się dzieje. Zginął człowiek, który pracował w naszym pogotowiu od 1987 roku. Miał rok do pełnej emerytury – mówi Igor Dzikiewicz. – To jest dramat, którego nie da się opisać. Żadne słowa nie oddadzą tego, co się stało. Składam ze swojej strony kondolencje rodzinie i bliskim. Jeżeli będą potrzebowali jakiejkolwiek pomocy – czy psychologicznej czy innej – to jesteśmy otwarci i na pewno będziemy pomagać.
CZYTAJ: Tragedia w Siedlcach: ratownicy medyczni oddadzą hołd zabitemu koledze
A czy w jakiś sposób wsparcie zostanie udzielone ratownikom?
– Rozmawiałem z nimi. Zapytałem, czy potrzebne jest im wsparcie psychologiczne. To są twardzi ludzie, w tym zawodzie nie pracują przypadkowi ludzie. Poradzą sobie. Dalej pracują i są do dyspozycji lokalnej społeczności – mówi Igor Dzikiewicz.
Ogólnopolski związek Zawodowy Ratowników Medycznych skierował pismo do minister zdrowia oraz ministra sprawiedliwości o podjęcie natychmiastowych działań przeciw agresji wobec tej grupy zawodowej. Związkowcy proponują m.in. zaostrzenie kar za napaść oraz wprowadzenie monitoringu podczas interwencji – mówi szef Związku Piotr Dymon. – Od tej tragedii w Siedlcach, która według naszej oceny jest morderstwem, bo to był atak na ratownika medycznego podczas udzielania pomocy – ratownicy co prawda korzystają z ochrony przysługującej funkcjonariuszom publicznym, ale nimi nie są – oczekujemy rozpoczęcia albo wznowienia rozmów i działań mających na celu zwiększenie bezpieczeństwa dla ratowników medycznych. Od lat borykamy się z agresją, która w ostatnim czasie bardzo narasta. To była chyba kulminacja, bo do tej pory nie skończyło się to śmiercią żadnego z naszych kolegów na dyżurze.
Zaraz po publikacji listu ratowników minister zdrowia Izabela Leszczyna napisała, że zbrodnia w Siedlcach musi być dzwonkiem alarmowym i zapoczątkować konieczne zmiany legislacyjne, zapewniające bezpieczeństwo ratownikom. Wsparcie ratownikom zapewnił też minister sprawiedliwości Adam Bodnar.
Sprawca czynu miał 2 promile alkoholu we krwi. Usłyszał też drugi zarzut czynnej napaści na funkcjonariuszu publicznym. Grozi mu dożywocie.
MaT/ opr. DySzcz
Fot. archiwum