Ted McKeever, Norm Breyfogle, Guy Davis i Jon Bogdanove w jednym tomie? Owszem. Taka niespodzianka czeka tych, którzy otworzą album Nowe zasady, czyli czwarty tom Ziemi niczyjej (wyd. Egmont Polska) z batmańskiej serii. Co prawda McKeever występuje tu tylko w charakterze rysownika jednej z okładek, a Norm Breyfogle jest odpowiedzialny za szybki rysunek w galerii, ale jednak dla tropicieli talentów tych artystów jest to niezwykła gratka.
Cieszy również występ Johna Bogdanove’a – przyznam, że od dawna nie słyszałem, co u niego, ale jego niezwykle dynamiczną kreskę wspominam bardzo miło. I chyba we wspomnieniach pozostawię, bo okazuje się, że podążając swoją ścieżką artysty Bogdanove wzorem wielu kolegów postawił na uproszczenie formy, tracąc tym samym to, czym urzekał przed laty i stając w jednym szeregu obok wielu rysowników rysujących tak samo. I choć jest to lekki zawód, to na łamach Nowych zasad jest też jasne światełko w postaci Franka Terana – jego grafiki są niesamowite. Jest niczym McKeever tuszowany przez Paula Pope’a.
CZYTAJ: Batman w ujęciu mistrzowskim
Czwarty album cyklu podejmuje wątki z poprzednich – miasto Gotham zostało ewakuowane i odcięte od świata w następstwie epidemii i trzęsienia ziemi. Na tej ziemi niczyjej pozostali tylko nieliczni, którzy albo starają się jakoś ciągnąć swój żywot, albo utrudniać go innym. Graficznie ten tom jest bardzo różnorodny – obok świetnych rysowników, są tu również odcinki, w których zdecydowanie coś poszło nie tak. Podobnie zresztą w sferze fabularnej – obok znakomicie pisanych kawałków dotyczących zwykłego życia funkcjonują koszmarki z pstrokatymi herosami w trykotach. Ale to jest prawo serii. Są wzloty i upadki. Dla każdego coś dobrego.
CZYTAJ: Docent Furman w Matrixie. Yorgi a kwestia fantastyki naukowej
DySzcz
Fot. materiał wydawcy