Z powodu sezonu grypowego mniej krwiodawców zgłasza się, by oddać krew. Efektem tego są niedobory krwi w całym kraju. Najwięcej krwi potrzeba w dużych miastach, gdzie w specjalistycznym ośrodkach wykonuje się wiele operacji i leczy się sporą liczbę pacjentów.
Sprawdziliśmy jak sytuacja wygląda w województwie lubelskim.
– Najbardziej brakuje krwi w grupach 0 plus i 0 minus – mówi dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie Małgorzata Orzeł. – Ta sytuacja z krwią w drugiej połowie listopada, kiedy zwykle zapasy krwi są jednak większe, związana jest w tym roku z tym, że jest to sezon infekcyjny. Jest to sezon grypowy, są także infekcje covidowe i różne inne infekcje, przede wszystkim dróg oddechowych.
CZYTAJ: Część gminy nie może korzystać z wodociągu. W ujęciu wykryto bakterie
Czwartek jest dniem, kiedy krwiodawców w punktach poboru krwi zwykle jest najwięcej, w porównaniu z innymi dniami tygodnia. Odwiedziliśmy łukowski oddział terenowy Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie. Kolejek krwiodawców po godz. 11.00 nie było.
– W sierpniu przyszłam pierwszy raz, teraz drugi i tak leci powoli – mówi jedna z krwiodawczyń. – Moja babcia miała przetaczaną krew. To też trochę mnie popchnęło.
– Dziś się zgłosiłem, żeby wymienić kropelki koledze. Zbiera takie kropelki po każdym oddaniu krwi. Potem wymieniają na nagrody – tłumaczy jeden z mężczyzn. – Chorowałem, bo i dzieci mi chorowały. To pewnie dlatego. Ostatnim razem nie oddawałem, bo morfologię miałem za słabą. Zostałem krwiodawcą, bo znajomy kiedyś mnie do tego namówił. Spodobało mi się to i ja też namówiłem inne osoby. Jeśli można to się pomaga.
CZYTAJ: Poważny wypadek przy rozdrabnianiu słomy. Maszyna wciągnęła nogę rolnika
– W okresie grypowym, który zaczął się już jakiś czas temu, obserwujemy zmniejszenie liczby naszych krwiodawców – informuje Anna Bogusz z łukowskiego oddziału centrum krwiodawstwa. – Gdzieś te choroby się u nich odzywają. Apelujemy do wszystkich, żeby kto może, kto jest zdrowy, zapraszamy serdecznie do oddawania krwi.
– Darem krwi może podzielić się tylko osoba zdrowa, w tym bez infekcji grypowych – mówi lekarz Beata Bilińska z łukowskiego oddziału centrum krwiodawstwa. – Krew będzie przeznaczona dla ludzi, którzy są chorzy, którzy oczekują właściwych, zdrowych składników krwi. W związku z tym osoba powinna być zdrowa. Powinna być bez infekcji aktualnie. Jeżeli chorowała to musi upłynąć odpowiedni czas od infekcji, od leków, które były z tego powodu stosowane. Zarówno zdrowie jak i samopoczucie takiej osoby musi być w pełni prawidłowe.
Jedna donacja może uratować aż trzy życia. Jedna pobrana porcja krwi dzielona jest na trzy składniki: czerwone krwinki, osocze i płytki krwi.
CZYTAJ: Lubelskie: kolejny przypadek wścieklizny, tym razem u krowy
– Zapotrzebowanie w szpitalach jest wciąż duże. Ledwie nadążamy z zaopatrzeniem – przyznaje dyrektor RCKiK w Lublinie. – Oczywiście wszystkie zamówienia na krew i jej składniki realizujemy na bieżąco, natomiast ograniczamy trochę te wydania do uzupełnienia zapasów banków krwi, jeżeli nie jest to konieczne do bezpośredniego przetoczenia. Taki żelazny zapas zawsze musimy mieć w siedzibie centrum, bo nie wiemy, gdzie zdarzy się sytuacja np. pękniętego tętniaka czy jakiegoś poważnego wypadku z dużym krwawieniem, gdzie trzeba będzie większą ilość tych jednostek w danej grupie przekazać do jakiegoś szpitala.
– Za oddaną krew należy się naszym krwiodawcom dwa dni wolnego i chętnie przedłużają przez to weekend – zdradza Anna Bogusz. – Stąd w czwartki większe kolejki krwiodawców. Procedura zaczęła się od czasów pandemii, kiedy brakowało krwi i podjęto decyzję o dwóch dniach wolnych, czyli wydłużeniu jednego dnia do dwóch dni.
Średnio do łukowskiego oddziału RCKiK miesięcznie zgłasza się około 350 krwiodawców
Aby dotrzeć do krwiodawców, RCKiK organizuje też akcje terenowe poboru krwi. Jutro (22.11) takie akcje organizowane są w Dęblinie i Rykach.
MaT / opr. PrzeG
Fot. archiwum RL / MaT