Koncerty, wystawy, potańcówki czy warsztaty. To tylko niektóre z atrakcji przygotowanych z okazji święta tradycyjnego rzemiosła i muzyki, czyli Festiwalu Re:tradycja – Jarmark Jagielloński, który rozpoczął się w Lublinie.
To także targi sztuki ludowej, podczas których można spotkać się z rzemieślnikami.
– Przyjechałam tutaj z instrumentami. Mam głównie barabany (duże bębny o głębokim dźwięku – red.) i bębenki obręczowe, które są używane do dzisiaj i popularne w kapelach tradycyjnych – mówi Katarzyna Zedel, która na festiwal przyjechała z okolic Szydłowca. – Jestem córką stolarza, wnuczką kowala i ślusarza. Kiedyś sobie więc uświadomiłam, że jak tego mogę nie robić? To jedna z rzeczy, która może rozweselać człowieka w różnych sytuacjach. Pracy przy tego typu instrumentach jest ogrom. Muzyka, którą gramy, towarzyszyła ludziom 100 czy 200 lat temu, a nadal działa ona pozytywnie. Jej granie, ale też słuchanie, jest dla mnie wielką przyjemnością.
CZYTAJ: To raj dla kolekcjonerów. Ludzie wciąż uwielbiają targi staroci
– Jest cudownie. Jestem ogromnie zadowolona. Każda melodia mnie tu cieszy. Folklor musi być na pierwszym miejscu. Od dziecka babcia mnie wychowywała z ludowymi melodiami – mówi jedna z odwiedzających festiwalowe stoiska.
– Można tu zobaczyć tradycyjne krosno ludowe, które przywieźliśmy z Podlasia. Wszystkie cioteczne babki tkały makatki, chodniki – opowiada Marta Bajko. – Co drugi dom na Podlasiu ma taką tradycję rodzinną. Stanowi ona o naszej tożsamości kulturowej, o pamięci przeszłych pokoleń i darze, który możemy przekazać następnym pokoleniom.
– Moja mama miała warsztat tacki. Bo kiedyś na wsi kobiety były samowystarczalne. Mam w domu białe ręczniki tkane i obrobione ręcznie robioną koronką. Są już teraz mało modne, ale nie sposób ich wyrzucić, bo są takie piękne – mówi jedna z uczestniczek wydarzenia. – Tradycja to jest coś takiego, co świadczy o nas – nie możemy być w próżni. Kiedyś ludzie musieli tworzyć wokół siebie piękno, nie tylko to, co było im bezpośrednio potrzebne do codziennego użytku.
– Od dziecka zajmuje się wyplataniem wyrobów ze słomy. Już mój dziadek wyplatał kapelusze – informuje Wiesława Kucharzyk, od ponad 25 lat twórczyni ludowa. – Na tę chwilę jest to rzecz nieopłacalna, dlatego że istnieje rynek chińszczyzny, która jest bardzo tania. Ale wyroby ze słomy to nasza rodzinna tradycja. Bardzo szkoda, że ona się zatraca, bo następne pokolenia nie będą już jej znały i nie będą umiały tego zrobić. Chciałabym coś polskiego zachować dla siebie, dla rodziny, dla wszystkich Polaków.
– Zajmuję się wyrobem fletów i piszczałek, czyli tradycyjnych instrumentów. Uwielbiam tradycję, uwielbiam muzykę. Od razu wiedziałem, że to droga, po której chcę iść. Bo dla mnie tradycja to nie jest tylko to, co robili ludzie przez wiele, wiele lat, ale tradycja toteż informacja, którą dobrze zachować i nieść ją dalej – stwierdza Rościsław Zdziarski z Czech.
Wydarzenie potrwa do niedzieli, a pełny program festiwalu dostępny jest na stronie: www.retradycja.eu.
LilKa / opr. ToMa
Fot. i film Iwona Burdzanowska