The Best of Milligan & McCarthy (wyd. Dark Horse Comics) to kawał historii brytyjskiego komiksu, będący podsumowaniem wieloletniej współpracy dwóch artystów, którzy stali się sławni w komiksowym świecie, ale postawili także solidną parafkę na kilku filmach.
Za ich pierwszą wspólną pracę komiksową uznaje się serię The Electric Hoax, datowaną na rok 1978. To właśnie wtedy Brendan McCarthy dostał propozycję tworzenia planszy komiksowej do muzycznego magazynu Sounds, ale szybko zorientował się, że marnuje sporo czasu na pisanie, podczas gdy wolałby skupić się na wizualizacji treści. Zaproponował więc warstwę tekstową Peterowi Milliganowi, który w tamtym czasie kompletnie nie interesował się komiksami, ale za to lubił bawić się słowem i obrazem. Tak właśnie powstał komiksowy gig, który jest dzisiaj przez autorów traktowany jako odpowiednik punkowego hasła „trzy akordy, darcie mordy”, pełnego odniesień do ówczesnej rzeczywistości. Dzisiaj nie jest to już nic oryginalnego, ale na łamach The Electric Hoax pojawiali się sami twórcy komiksu, skrzętnie korzystając z możliwości wtargnięcia i pokierowania losem swoich postaci.
CZYTAJ: Komiksowa wariacka poezja. Amerykański krzyk brytyjskiego mistrza
Milligan i McCarthy poznali się dzięki innemu słynnemu artyście – Brettowi Ewinsowi. McCarthy i Ewins dorastali w Hanwell, w zachodnim Londynie, gdzie należeli do dwóch zwalczających się gangów. Jednak ich wspólne zainteresowania sztuką, muzyką, literaturą i komiksem pozwoliły im przełamać gangsterskie animozje i skupić na tworzeniu prawdziwej sztuki przez duże K. Tymczasem zanim Milligan popełnił swoje pierwsze trzy akordy, miał na koncie dorastanie w północnym Londynie oraz pracę w barach i biurach, dzięki którym starał się oszczędzać na podróże i swoją pisaninę. Wśród początkowych inspiracji Milligan wymienia Roberta Crumba i Steve’a Ditko – jedno z dzieł tego ostatniego zresztą zreinterpretował w latach 90. XX wieku. Jeśli zaś chodzi o McCarthy’ego – tutaj głośno wybrzmiewało to, czego był świadkiem, dorastając w latach 60. – Beatlesi, kontrkultura, Andy Warhol, psychodelia i mistycyzm.
To McCarthy, dorastający w środowisku brytyjskich skinheadów, wyszedł z pomysłem najbardziej kontrowersyjnego dzieła szacownego duetu – balladzie o Martinie Atchecie, Skinie, ofierze talidomidu – leku sprzedawanego jako tabletka uspokajająca, który wbrew zapewnieniom producentów o całkowitym bezpieczeństwie, stał się przyczyną wielu uszkodzeń poporodowych wśród dzieci. Ten niezwykle wściekły komiks miał być opublikowany w magazynie Crisis, ale kiedy wydawcy pokazali go prawnikom, ci odradzili im zamieszczenie go na jego łamach. Opublikowano go dopiero po kilku latach. Warto podkreślić, że w 2009 roku Skin został również wydany w Polsce.
CZYTAJ: Tradycyjnie i nowocześnie. Hellblazer według Paula Jenkinsa
Kiedy Skin nie wyszedł w magazynie Crisis, pismo Revolver opublikowało kolejne dzieło duetu: Rogan Gosh, czyli efekt fascynacji kulturą indyjską, który w pierwotnym założeniu miał być „bollywoodzkim Blade Runnerem”, ale ostatecznie wyewoluował w coś innego. Podczas gdy Skin był prostym ciosem w twarz, Rogan Gosh to komiks, który udostępniał odbiorcom trudniejsze ścieżki interpretacyjne.
Po raz ostatni Milligan i McCarthy spotkali się na łamach serii Shade, the Changing Man, gdzie Peter pisał scenariusz, a Brendan stworzył rysunki i okładkę. Był to 22. zeszyt serii, opublikowany w kwietniu 1992 roku. A więc 78-92. 14 lat intensywnej współpracy. Co się działo później? Mimo sukcesów, McCarthy wycofał się z branży. Jak wyjaśniał w jednym z wywiadów, stało się tak głównie ze względu na powstanie wydawnictwa Image Comics, prezentującego przygody superbohaterów na sterydach. „To było tak, jakby niezależna muzyka została zastąpiona przez banalne disco” – wspominał artysta. Faktycznie, czas na takie dzieła jak Skin czy Rogan Gosh przeminął – nastąpiła era plastiku. Z kolei Milligan, wciągnięty w komiks przez McCarthy’ego, istnieje w branży do dziś, tworząc komiksy przełomowe, ale też skłaniając się w stronę tego disco, które przeważyło o odejściu McCarthy’ego.
Na koniec ciekawostka: w 1983 roku w jednej z komiksowych antologii ukazał się komiks Milligana i McCarthy’ego zatytułowany Freakwave. Geneza jego powstania była taka, że pewnego razu Brendan wrócił z Australii totalnie zauroczony dwiema sprawami: surfingiem i tamtejszym wielkim filmowym hitem, czyli drugim Mad Maxem. Od razu zaproponował Peterowi napisanie konspektu scenariusza filmu o takim wodnym Mad Maxie – na długo przed Kevinem Costnerem. Z filmem się nie udało, ale komiks powstał. Zaś wiele lat później Brendan McCarthy został zaproszony przez George’a Millera do współtworzenia filmu Mad Max: Na drodze gniewu. Tymczasem Peter Milligan w swojej filmografii ma na koncie chociażby obraz Anioł dla May z Tomem Wilkinsonem oraz sensacyjnego Pielgrzyma z Rayem Liottą. Nigdy więc nie wiadomo, gdzie natkniecie się na te nazwiska. Panowie mogą być wszędzie. A antologia The Best of Milligan & McCarthy nie dość, że zgrabnie to opisuje, to jeszcze pozwala poznać wszystkie ich wspólne dzieła.
CZYTAJ: Satyra i groza. Wycieczka do spa z koszmaru
DySzcz
Fot. materiał wydawcy