Mieszkańcy gminy Kodeń, znanej w kraju i za granicą z Sanktuarium Maryjnego, protestują przeciwko budowie 34 kurników na jej terenie. Fermy kurze chce wybudować jeden z największych w kraju producentów mięsa drobiowego, miałyby one powstać w miejscowości Zahacie, Kąty i Kopytów.
– Nie było żadnych konsultacji w sprawie budowy kurników – mówi Tomasz Niedźwiedziuk z komitetu protestacyjnego. – Nie chcemy tego dlatego, że po pierwsze nie wiemy, co to do końca będzie. Nie zostaliśmy poinformowani przez samorząd, czego dotyczy ta inwestycja. Nie było żadnych konsultacji ani informacji. Sami zaczęliśmy badać tę sprawę i czytać dokumenty. Wystąpiliśmy o włączenie nas jako stowarzyszenia w stronę postępowania. Wtedy mielibyśmy większy wgląd w dokumentację i moglibyśmy się z nią zapoznać. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasz wniosek. Tutaj większość to gospodarstwa ekologiczne, kultura, turystyka. Turystyka opiera się tak naprawdę na sanktuarium, na ruchu pielgrzymów i turystów, którzy przybywają tu w celach religijnych. Wiemy, że tego typu informacja, że będą kurniki – już abstrahując od ich technologii – negatywnie wpłynie na odbiór tych terenów. Ludzie, jak o nich usłyszą, nie będą chcieli przyjechać, już bez względu na to, jak te kurniki będą wybudowane.
W jakiej odległości od sanktuarium będą położone kurniki? – To około 2,8 do 3,3 km od sanktuarium, centrum Kodnia – mówi Tomasz Niedźwiedziuk.
CZYTAJ: „Jesteśmy za mieszkańcami”. Bialscy parlamentarzyści interweniują w sprawie budowy fermy
Swoich obaw nie kryje prowadząca hotel w gminie Kodeń, Anna Dejneka. – Mamy tu piękną, nieskażoną przyrodę. Turystyka się rozwija. Niestety, jeżeli powstaną te kurniki, będziemy musieli się zwinąć. Będzie spadek zainteresowania turystów. Mamy ścieżkę Green Velo, która biegnie przez pięć województw, przebiega również przez nasz wspaniały Kodeń. Jako lokalni przedsiębiorcy obawiamy się spadku zainteresowania organizacją imprez okolicznościowych. Turysta czy klient nie przyjedzie do śmierdzącego terenu. Już mamy zapytania od naszych gości, co będzie, jeżeli będzie czuć fetor w Kodniu. Ale co możemy zrobić? Na razie możemy zaskarżać wszystkie decyzje. Oczekujemy, że władze przychylnie odniosą się do naszych próśb.
Inwestycji przychylny jest wójt gminy Kodeń Jerzy Troć. – Mieszkańcy nie mają wiedzy. Nie wiedzą nic o tych kurnikach, dlatego są protesty – uważa wójt. – To zielone fermy. To nowa technologia kurników. Wymagane konsultacje były. Nie mieliśmy obowiązku, żeby z każdym robić zebrania. Wszystko było wywieszone na tablicach.
Wójt gminy wydał pozytywne decyzje środowiskowe w sprawie budowy ferm. – Budowa ferm przełoży się na wymierne korzyści w gminie – mówi Jerzy Troć. – Wydając te decyzje, kierowałem się dobrem mieszkańców. Jesteśmy gminą rolniczą. Próbowałem znaleźć jakiegoś inwestora z różnych stron, ale nie dało się. Znalazł się człowiek, który chciał zainwestować i chce stworzyć tu około 150 miejsc pracy. Pytałem, dlaczego tu, przecież u nas nie ma potencjału. Odpowiedział, że u nas nie ma hodowli zwierzęcej i w tym leży potencjał. Mamy zboża, kukurydzę – czyli produkcję roślinną, mamy słomę, która jest wykorzystywana na pellet, a pelletem ścieli się obecnie w kurnikach. Pomyślałem, że jesteśmy gminą rolniczą. Ile zatrudnienia daje u nas agroturystyka? Ludzie nie pracują tam na umowy. Natomiast tu na jeden kurnik będą dwie osoby. Jeżeli jest 14 kurników, to 30 osób ma pracę i 30 rodzin jest zadowolonych. W samym Kopytowie jest około 15 osób, które pracują za granicą, tułają się od zarobku do zarobku. Dlaczego nie miałyby tu wrócić i pracować z pełnym ubezpieczaniem i wszystkimi świadczeniami? Kierowałem się tym, żeby rozwinąć gminę.
CZYTAJ: „To zagrożenie dla otoczenia”. Mieszkańcy Żeszczynki przeciwni budowie fermy
– Nasze obawy jako mieszkańców są jeszcze takie, że nasze grunty i mieszkania stracą na wartości – zaznacza Anna Dejneka. – Jeżeli przyjdzie nam się wyprowadzić (część mieszkańców Kątów, Kopytowa i Zahacia już chce się wyprowadzić, bo twierdzą, że będzie bardzo odczuwalny odór), to kto kupi takie mieszkanie czy działkę? Powstaje nowe osiedle tutaj za CPN-em, czyli w Zahaciu. Tam mieszkańcy obawiają się, że wartość ich nieruchomości bardzo spadnie. Obawiamy się też, że z czasem zaczniemy chorować na różnego rodzaju choroby. Mamy dużo zgłoszeń od matek z dziećmi, które są uczulone na pierze.
– Zebraliśmy ponad 1200 podpisów mieszkańców, którzy są przeciwni inwestycji – mówi sołtys Kodnia Drugiego Dariusz Mackiewicz. – W każdym domu rozmawialiśmy na temat zagrożenia, jakim jest nie tylko sam budynek i zatrucie powietrza, które prawdopodobnie tam występuje, ale też i cały transport drogowy, który będzie bardzo intensywny na naszych drogach. Chodziliśmy po domach i rozmawialiśmy z ludźmi. Każda rodzina, która dostawała informację, co ma się niedługo stać, jest przerażona.
– Jeżeli sprzedają taką narrację po wsiach, to ludzie przychodzą do mnie i pytają, czy będzie śmierdziało, nie będzie wody i będą choroby – mówi wójt Jerzy Troć. – Kto się nie podpisze przy takiej narracji? Ale w czwartek pan Michał Wiśniewski, inwestor, zaprosił moich radnych, żeby przyjechali i zobaczyli, jak tam jest. Na 15 radnych wybrało się tylko 2. Reszta nie pojedzie, bo jak zobaczy, to nie będzie miała amunicji, żeby walić w wójta.
Protest mieszkańców popiera przewodniczący Rady Powiatu Bialskiego Mariusz Kiczyński. – Generalnie jako mieszkańcy powiatu nie jesteśmy przeciwni budowie przemysłowych ferm, ale wyznajemy taką filozofię, żeby kurniki były budowane tam, gdzie zgadzają się na to mieszkańcy. Natomiast tam, gdzie mieszkańcy wyrażają swój sprzeciw, gdzie się boją, myślę, że trzeba ich wysłuchać i odpowiednio zareagować jako władze gminy – mówi Mariusz Kiczyński.
CZYTAJ: Budowa fermy w Rossoszu wstrzymana
Chcieliśmy poznać stanowisko inwestora, który zamierza wybudować kurniki w gminie Kodeń. Niestety nie otrzymaliśmy jak dotąd odpowiedzi.
Decyzje środowiskowe w sprawie budowy kurników zostały zaskarżone przez mieszkańców i trafiły do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
Chcieliśmy dowiedzieć się, jak na inwestycję zapatrują się misjonarze Oblaci posługujący w kodeńskim sanktuarium, nie chcieli oni jednak zabierać głosu w tej sprawie.
MaT / opr. WM
Fot. pexels.com