Historia o tym, że dobro wciąż istnieje. W małej wsi w gminie Krynice, w powiecie tomaszowskim stoi dom, w którym pani Iwona samotnie wychowuje dwóch synów. Teraz cała trójka musiała opuścić stare mieszkanie. To jednak tylko na czas gruntownego remontu, który dla chłopców i ich mamy wykonują przedsiębiorcy z Zamościa i okolic. Z własnej inicjatywy, za darmo, bezinteresownie.
Dlaczego? – Bo lubimy pomagać – mówi jeden z przedsiębiorców z grupy Zamojscy Wykonawcy, Daniel Szust. – Postanowiliśmy znaleźć jakąś rodzinę i poświęcić swój czas, swoje ręce do tego, żeby komuś pomóc. Siedliśmy sobie i uzgodniliśmy, że my damy ręce do pracy, a w Zamościu jednak jest dużo firm, które mogłoby nas wspomóc. Każdy ma znajomych, jeden zna elektryka, inny kogoś tam jeszcze. I znalazła się rodzina, której zechcieliśmy pomóc. Znajomy Jarek pokazał mi zdjęcie takich dwóch młodych chłopaczków. Siadłem sobie, przemyślałem sprawę, rzuciłem ten temat z chłopakami, zobaczyliśmy stan i zdecydowaliśmy, że to zrobimy.
CZYTAJ: Z Zamojszczyzny do Krakowa. Nowy pociąg w regionie
Dwóch młodych chłopaczków, o których mowa to 11-letni Damian i 9-letni Hubert. Młodszy z chłopców ma zaburzenia neurorozwojowe i wymaga szczególnej uwagi mamy Iwony. A ta z kolei zdaje się być oszołomiona przemianą, jaką przechodzi ich stary dom. – Mieszkam tu od urodzenia, to rodzinny dom. Jest ganek, na wprost jest łazienka, kuchnia i pokój. To już stary budynek. Ja co mogłam, to pomagałam, przyniosłam jakieś cegły na komin, pomagałam trochę panom przy tym kominie – mówi pani Iwona.
RL: Jak to się stało, że oni przyszli, że pomagają? Jak do tego doszło?
– To trochę taki prezent dla chłopaków. Wiedziałam, że wszystko trzeba ogarnąć, powynosić gdzie się da i to trwa.
RL: Pani wygląda jakby była do dzisiaj zdziwiona tym, co się dzieje.
– W telewizji się to ogląda, ale co innego kiedy to jest na żywo. Chłopcy są trochę zdziwieni, że na razie muszą mieszkać u wujka, wszystkiego muszą szukać w pudełkach, czy w workach, ale jest dobrze.
– Ogólnie zajmuję się pełną wykończeniówką domów, mieszkań, bloków – mówi Szymon Kusiak. – Tutaj robimy ścianki działowe, przedścianki, sufity podwieszane, gładzie, malowanie. Początkowo było to w stanie tragicznym. Podłogi się zawalały, stare drewniane musieliśmy usunąć. Zrobiliśmy nowe wylewki, dorzuciliśmy ogrzewanie podłogowe plus grzejniki, żeby rodzina mogła normalnie funkcjonować w ciepłych warunkach. Po prostu lubimy pomagać
– I te wiszące belki, skrzypiące drzwi, skrzypiące podłogi, wychodzący grzyb, nieodmykające się okna, brak łazienki. Powiedziałbym, że spartańskie warunki – dodaje Daniel Szust.
CZYTAJ: Bitwa jak przed wiekami. Szwedzi szturmowali Twierdzę Zamość [ZDJĘCIA]
– Praca wre – mówi Wojciech Bodziacki z Zamojskich Wykonawców. – My jeszcze ze swojej strony, ja z Rafałem robimy instalację elektryczną. W tygodniu powinniśmy jeszcze wynieść układ pomiarowy na zewnątrz. W środku budynku już dzisiaj zakończyliśmy.
RL: A nie złapaliście się za głowę, jak tu weszliście i się zaczęło?
– Na początku było lekkie przerażenie, ale kto jeśli nie my? Na tej jednej budowie nie poprzestaniemy – deklaruje pan Wojciech.
RL: Wygospodarowanie czasu nie jest łatwe…
– To na pewno. Nie jest łatwe, ale klienci są wyrozumiali. Wiadomo, że teraz dzieci i żony wszystkich naszych kolegów są w domu i chciałyby, żebyśmy to my tam byli. Tu nie ma czegoś takiego, że „nie jedź, nie rób tego, zostań w domu”. Jak by tak było, to nas by tu nie było – dodaje Daniel Szust.
Dodajmy, że Zamojscy Wykonawcy działają od dwóch lat i skupiają ponad 20 przedsiębiorców. Przed trwającym remontem, zorganizowali już kilka innych akcji dobroczynnych. I planują kolejne.
JN / LisA
Fot. Joanna Nowicka/Zamojscy Wykonawcy