Zakończył się protest przewoźników przed polsko-ukraińskim przejściem granicznym w Dorohusku.
CZYTAJ: Koniec protestu przewoźników? Jest decyzja Sądu Apelacyjnego
Strajkujący zeszli z drogi po wczorajszym wyroku Sądu Apelacyjnego w Lublinie, który podtrzymał decyzję wójta Dorohuska o zakazie protestu.
– Jestem zadowolony z takiego obrotu sprawy – mówi wójt gminy Dorohusk, Wojciech Sawa. – Myślę, że ten wyrok jest z korzyścią dla wszystkich stron. Na pewno przedsiębiorcy są z tego powodu zadowoleni, ja również. Myślę, że protestujący też zrozumieli, że te formy protestu, które się tutaj odbywają, wyczerpały swoja formułę. Po rozmowie telefonicznej z przewodniczącym a początku była taka rozmowa, że oni czekają na dokument, który uwiarygodni to, że wyrok został wydany. W związku z tym, że został opublikowany na stronie Sądu Apelacyjnego protestujący podjęli decyzję o zakończeniu blokady na drodze krajowej.
– Nie zgadzam się z orzeczeniem sądu, ale trzeba je uszanować – mówi Rafał Mekler z Komitetu Obrony Przewoźników i Pracodawców Transportu. – Wczoraj na swoim profilu facebookowym (ukraiński) wiceminister infrastruktury (Serhij) Derkacz wyraźnie napisał, że ukraińskie służby konsularne są w stałym kontakcie z władzami samorządowymi Dorohuska, że monitorują sytuację i pracują z tymi władzami, aby nasz protest zlikwidować. I jak widzimy, odniosło to skutek. Jest to sytuacja skandaliczna, kuriozalna. Będziemy się domagać wyjaśnień ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Przewoźnicy w przyszłości nie wykluczają kolejnych protestów. Jeszcze dziś (14.05) Rafał Mekler o problemach polskich przewoźników ma rozmawiać z przedstawicielami Ministerstwa Finansów, Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, a także resortu infrastruktury.
Protestujący na drodze krajowej nr 12 w Okopach, przed przejściem granicznym w Dorohusku, domagali się m.in. przywrócenia zezwoleń dla ukraińskich przewoźników, zmiany w zakresie opodatkowania ich działalności oraz zrezygnowania z systemu kolejki elektronicznej e-czerga. Blokujący ruch przepuszczali jedną ciężarówkę na godzinę.
MaTo / opr. AKos
Fot. Krzysztof Radzki