W linii brzegowej granicznej rzeki Bug w Jabłecznej w odległości 1 km od prawosławnego klasztoru powstała wyrwa. Mieszkańcy obawiają się, że w takiej sytuacji rzeka może zmienić swój bieg i monaster może być odcięty od terytorium Polski. Służby uspokajają, że do takiej sytuacji nie dojdzie, a wyrządzone przez rzekę szkody będą naprawione.
Sytuację na rzece Bug w sąsiedztwie monasteru obserwuje namiestnik klasztoru archimandryta ojciec Piotr Dawidziuk: – Przyrodnicze zjawisko jest zjawiskiem naturalnym, rzeka na zakrętach wypłukuje brzeg. Teraz brzeg jest niestety osłabiony poprzez to, że nie ma ani krzewów ani drzew, które były na samym brzegu rzeki. Jest prawdopodobieństwo, że w tym miejscu, w którym rzeka zbliża się do starorzecza, przy dużym naporze wody jest jakiś procent szans, że rzeka zmieni swoje główne koryto. Klasztor ma drogę dojazdową, więc odcięty definitywnie nie będzie. Jest zrobiony duży przepust. Czy on wytrzyma? Zobaczymy. To musiałaby być ogromna powódź, żeby nie wytrzymał. Ale mimo wszystko martwimy się, jak to będzie pod względem takim chociażby, że kawałki łąki, czy większe czy mniejsze, nawet klasztornej – jeżeli to będzie kawałek łąki klasztornej na przykład z kaplicą, czy z całym monasterem – po prostu odejdą w niepamięć, a przede wszystkim odejdą na szkodę własności monasterskiej i państwa polskiego.
CZYTAJ: Lublin: obchody Światowego Dnia Autyzmu [ZDJĘCIA]
– Za powstanie wyrwy przy Bugu odpowiada proces erozji bocznej, jaki ma miejsce w korycie rzeki – mówi rzecznik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie Cezary Wierzchoń. – Erozja boczna to proces polegający na rozmywaniu brzegu przez wodę płynącą. Występuje przede wszystkim w tzw. środkowym biegu rzeki. Jest spowodowany nierównomiernym i zmiennym przebiegiem głównego nurtu wody płynącej w korycie rzecznym. Przejawia się przede wszystkim podcinaniem czy też rozmywaniem brzegów, obrywaniem materiału skalnego oraz ziemnego, co może w dalszej konsekwencji doprowadzić nawet do zmiany przebiegu koryta rzecznego bądź też przesunięcia tego koryta.
Mieszkańcy Jabłecznej nie wyobrażają sobie, żeby monaster był odcięty przez wodę: – My jesteśmy za tym, żeby ten klasztor był. Od wieków tu jest. To jest nasze gniazdko, gdzie można się pomodlić, wyciszyć, jak człowiek zajdzie. Z niepokojem patrzę na rzekę. Jest taka możliwość, że jeżeli tego nie uratują, będzie tragedia i Bug zabierze klasztor do Białorusi. Boimy się o naszą perełkę. Żeby nie ten klasztor, to nikt by nie słyszał, że my tu żyjemy. Połowa ludzi to prawosławni. Przyjeżdżają tu z całego świata. Nie daj Boże, jakby coś się stało temu klasztorowi.
Rzecznik Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Lublinie Tomasz Makowski uspokaja mieszkańców – sytuacja jest monitorowana, a uszkodzenia spowodowane przez rzekę będą naprawione: – Faktem jest, że w odległości ok. 1 km od monastyru w Jabłecznej Bug dokonał zniszczeń w wale przeciwpowodziowym. Chciałbym przede wszystkim uspokoić, że w tej chwili nie ma żadnego zagrożenia dla zalania czy też odcięcia monastyru od terenu RP, natomiast skoro rzeka dokonała zniszczeń, to naturalną sytuacją jest, że trzeba to uszkodzenie naprawić. Rozpisaliśmy przetarg na naprawę wału. Przetarg został rozstrzygnięty, a wykonawca wyłoniony.
Naprawa wału na rzece Bug w Jabłecznej rozpocznie się w ciągu dwóch tygodni.
Jak informują mieszkańcy powiatu bialskiego, problem z erozją jest też w miejscowości Krzyczew, gdzie rzeka Bug podmywa brzegi.
MaT/ opr. DySzcz
Fot. Małgorzata Tymicka/ nadesłane