Brakuje lekarzy anestezjologów w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym numer 1 Lublinie. Taka sytuacja zagraża funkcjonowaniu placówki. Mówi o tym Lubelska Izba Lekarska, potwierdza dyrekcja lecznicy. Lekarze tej specjalizacji masowo rezygnują z pracy.
CZYTAJ: Opaski SOS trafią do seniorów. Kazimierz Dolny dołącza do projektu opieki telemedycznej
W niedzielę (06.04) Uniwersytecki Szpital Kliniczny numer 1 w Lublinie poinformował, że na zabiegi planowe jest tworzona lista oczekujących osób. Główny powód takiej sytuacji to brak wystarczającej liczby anestezjologów. – Od marca w szpitalu jest dramat, jeśli chodzi o opiekę anestezjologiczną – opowiada wieloletnia pracownica placówki, która prosiła o zachowanie anonimowości. – Odbywa się mniej więcej 10% operacji, które były zaplanowane. Napięcie jest ogromne, wyczuwalne. Sytuacja jest po prostu dramatyczna. Od kwietnia pogorszyła się jeszcze bardziej, ponieważ od pierwszego odeszli kolejni anestezjolodzy. Słyszymy, że od maja ma być jeszcze gorzej. Jeżeli chodzi o zabiegi pilne, na przykład pacjentek czy pacjentów nowotworowych, to są ogromne przesunięcia. Jest zaplanowany zabieg na jakiś dzień, to potrafi się nawet o tydzień przesunąć. Sytuacja straszna. Zabiegi pilne, ratujące życie odbywają się normalnie, bo muszą się odbyć – dodaje.
Anestezjolodzy, którzy zrezygnowali z pracy w szpitalu, nieoficjalnie mówią o złych warunkach pracy oraz o nieudolności dyrekcji. Jak mówią w rozmowach z Radiem Lublin, jest to antyzarządzanie. Wiceprezes Lubelskiej Izby Lekarskiej Grzegorz Pietras wskazuje, że problem tego szpitala jest bardzo poważny. – Lekarze, którzy byli na kontraktach nie mogąc uzyskać pomocy, to zaczęło być ich coraz mniej, zaczęli być obciążani coraz większą pracą. Nie mają osoby kierującej oddziałem – podkreśla. – Oni twierdzą, że dla ratowania swojego zdrowia i bezpieczeństwa także zawodowego zaczęli rezygnować. Sytuacja jest taka, że nie można zapewnić nawet ciągłości dyżurów. Nie może w dzień powszedni zapewnić ciągłości wykonywania zabiegów – dodaje.
Dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego numer 1 w Lublinie Beata Gawelska przekonuje, że placówka robi wszystko, by zatrudnić nowych anestezjologów. – Plan jest realizowany od ponad pół roku, czyli to, co możemy robić to ogłaszać konkursy, rekrutować i zatrudniać – podkreśla. – Mamy bardzo konkurencyjne ceny, a w tej chwili z powodu tej trudnej sytuacji zwiększyliśmy jeszcze stawkę dla anestezjologów. Tak naprawdę będą to największe stawki za godzinę w Lublinie. Nic więcej poza rekrutacją nie możemy zrobić – dodaje.
Osoby, z którymi rozmawiała reporterka Radia Lublin mówią, że nie chodzi o stawki, a o warunki pracy. Głównym zarzutem jest brak kadry kierowniczej, bezpieczeństwa. – Warunki pracy są dobre, bo budynek jest nowy z nowoczesną aparaturą oddaną do użytku. Nie wiem, o jakie warunki więc chodzi – zaznacza Gawelska. – Kierownika rzeczywiście nie ma. Pani kierownik zrezygnowała z pracy z końcem stycznia. Od tamtej pory poszukujemy i ogłaszamy wszędzie, że zatrudnimy – dodaje.
Grzegorz Pietras wskazuje, że brak odpowiedniej kadry medycznej grozi funkcjonowaniu szpitala. – Oddziały zabiegowe wręcz stają. Nierozpisywane są zabiegi – podkreśla.
Potwierdza to dyrektor placówki. – Grozi, jeżeli nadal będzie systematycznie ta kadra odpływać, a nasza rekrutacja nadal będzie nieskuteczna – twierdzi Gawelska.
Szpital informuje, że na początek kwietnia w lecznicy było zatrudnionych około 30 lekarzy łącznie z rezydentami. Dyrektorka placówki przekonuje, że do płynnej pracy instytucji brakuje jedynie 10. Jednak nie wskazuje, ile osób złożyło już wypowiedzenie i odejdzie z końcem kwietnia.
Wcześniej, do sytuacji w szpitalu odniósł się także rektor Uniwersytetu Medycznego w Lublinie prof. Wojciech Załuska. Mówił, że „problem jest rzeczywiście duży” i, że „do końca nie rozumie, dlaczego lekarzy anestezjolodzy rezygnują z pracy”.
InYa / opr. PaW
Fot. Iwona Burdzanowska / archiwum