Nierówne traktowanie pracowników starostwa i podlegającego mu urzędu pracy – to główny zarzut, jaki padł w Hrubieszowie podczas pikiety zorganizowanej przez związkowców z Solidarności. Konkretnie chodzi o niesprawiedliwy system wynagrodzeń oraz przyznawania nagród.
– Zastrzeżenia, jakie mamy, zostały w 90 procentach potwierdzone przez Państwową Inspekcję Pracy podczas kontroli przeprowadzonych w obu urzędach – podkreśla przewodnicząca Oddziału NSZZ Solidarność Regionu Środkowo-Wschodniego w Hrubieszowie, Anna Jaśkiewicz. – Inspekcja Pracy wprost wykazała, że to członkowie związku Solidarność nagrody dostali w najniższych kwotach. Mówimy o nawet kilku tysiącach różnicy. Wychodzi na to, jakby to była kara. W szczególności, że pracownicy jako organizacja po tym zrzeszeniu się w związek po prostu poinformowali pracodawców, że zrzeszyli się w związek i są partnerem do rozmów.
Dyrektor urzędu pracy, Małgorzata Szymańska nie chciała komentować sprawy. Podkreśliła jedynie, że pracowników traktuje równo i sprawiedliwie oraz że zalecenia zawarte we wnioskach z kontroli zostały już wdrożone w urzędzie.
Związkowcy podnoszą także, że w urzędzie pracy, decyzją władz powiatu, zaplanowano likwidację trzech etatów. Wicestarosta hrubieszowski Radosław Maksymowicz komentuje, że kilka lat temu w powiecie było 3600 bezrobotnych. Dziś jest to 2450 osób. A liczba urzędników w urzędzie pracy się nie zmieniła.
– Ludzie nie wybrali nas po to, abyśmy dotowali urząd pracy, bo niestety do urzędu pracy dokładamy 3 miliony. Za te 3 miliony możemy zrobić 5 kilometrów dróg. Drogi są bardziej potrzebne niż urzędnicy – stwierdził Radosław Maksymowicz.
W pikiecie wzięło udział blisko 150 osób. Do Hrubieszowa przyjechali związkowcy z Puław, Bogdanki, Biłgoraja, Radzynia Podlaskiego, Tomaszowa Lubelskiego czy z Zamościa.
JN / opr. WM
Fot. Joanna Nowicka