Zgodnie z uchwałą Sądu Najwyższego osoby transpłciowe, które chcą dokonać zmiany oznaczenia swojej płci metrykalnej, w akcie urodzenia nie będą musiały pozywać swoich rodziców.
– Ta uchwała to światło z latarni wskazującej drogę sądom, światło, które zaświeciło się na mocny fioletowy kolor – kolor osób odczuwających inną płeć niż ta, która została im nadana w trakcie urodzenia – powiedział w porannej rozmowie Radia Lublin dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Lublinie adwokat Bartosz Przeciechowski. – W ocenie Sądu Najwyższego w tych sytuacjach, w których następuje doznawanie cierpienia przez osoby transpłciowe na skutek niezgodności utrwalonej między tym co te osoby odczuwają jeśli chodzi o własną płeć w sposób konsekwentny i świadomy a tym co jest wpisane w akcie urodzenia, to w takich sytuacjach wymagana jest procedura zmiany tego oznaczenia. To jest postępowanie nieprocesowe. Jest wnioskodawca i tym wnioskodawcą jest osoba, która domaga się zmiany tego oznaczenia, a po drugiej stronie nikogo nie ma.
– Ewidentnie Sąd Najwyższy wykluczy, że musi być spór między osobą, która żąda zmiany oznaczenia płci a jej rodzicami, co było wielokrotnie bardzo bolesne – dodaje adwokat Bartosz Przeciechowski. – Czasami rodzice wspierali taką osobę. Nie ma też udziału dzieci czy rodziców, bo Sąd Najwyższy w tej uchwale z ostatniego wtorku powiedział, że przez to, że zmieni się płeć, nie ustaje relacja z rodzicami czy z dziećmi. W związku z tym nie ma tej zmiany i nie ma interesu, żeby dzieci takiej osoby i rodzice brali udział w takim postępowaniu – małżonek tak.
Jedyną osobą, która może zostać włączona w postępowanie, jest mąż lub żona, ponieważ sprawa dotyczy formalnie także ich.
Cała rozmowa w materiale wideo:
ToMa / EwKa / opr. AKos
Fot. RL