Piłkarki ręczne PGE MKS-u FunFloor Lublin wygrały z Sośnicą Gliwice 36:20 w ćwierćfinale Pucharu Polski. Dzięki temu awansowały do Final Four tych rozgrywek.
To było bardzo pewne zwycięstwo lubelskiej drużyny. Już po pierwszej połowie prowadziła ona 19 do 9. W drugiej połowie lublinianki pokazały kilka widowiskowych akcji, ale było też widać, że oszczędzają się nieco przed kolejnymi trudnymi meczami ligowymi. Zwycięstwo MKS-u nie podlegało dyskusji, a wyraźne prowadzenie było już od pierwszych minut, stąd trener rotował składem. Na parkiecie pojawiła się m.in. Julia Dziuba, na co dzień występująca w I-ligowych rezerwach MKS-u. Ale dziś rzuciła trzy bramki i została uhonorowana tytułem najlepszej zawodniczki spotkania.
Trener Paweł Tetelewski był zadowolony z postawy całej drużyny: – Jakieś tam błędy były, natomiast myślę, że od początku to dobrze wyglądało. Wyszliśmy i pokazaliśmy, że Gliwice nie mają co szukać awansu dalej. Zagraliśmy dobrze w obronie, mądrze w ataku. Cieszy fakt, że też większość dziewczyn zagrała w dużym wymiarze minut. Te, które grają mniej w lidze, pokazały się z dobrej strony i pokazały to, że można na nie liczyć w następnych meczach.
Przed lubelską publicznością zadebiutowała Julia Dziuba na co dzień występująca w pierwszoligowej drużynie MKS-u AZS UMCS i zdobyła 3 bramki: – Na pewno jestem zaskoczona. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że kiedyś będę miała okazję zagrać z dziewczynami na jednym parkiecie, a tym bardziej tutaj przed lubelską publicznością, tak że bardzo się cieszę. Myślę, że jest to spora motywacja i pokazanie, że trzeba ciężko pracować i liczyć też na ten łut szczęścia. Ale przede wszystkim ciężka praca i korzystanie z tego, co daje nam granie ligowe.
Turniej Final Four odbędzie się w Kaliszu w dniach 17-18 maja.
W najbliższą sobotę (29.03) w kolejnym meczu Orlen Superligi MKS zmierzy się na wyjeździe z Piotrcovią.
AR
Fot. Wojciech Szubartowski