Na miłość nigdy nie jest za późno. Swoją drugą połówkę można poznać także w jesieni życia. Jaka jest recepta na udany związek? Zapytaliśmy o to dwie pary – państwa Bojarczuków i Kryńskich z Białej Podlaskiej, którzy związek małżeński zawarli po 60. i 70. roku życia.
Miłość nie wybiera wieku
Nie tylko miłość, ale też wspólne pasje i podobieństwo charakterów, połączyła Helenę i Ryszarda Bojarczuków.
– Człowiek był samotny. Zakochałem się. Miłość nie wybiera wieku; w każdym wieku można się zakochać – stwierdza Ryszard Bojarczuk.
CZYTAJ: Pijany za kierownicą. Miał trzy zakazy prowadzenia pojazdów
– Jesteśmy dla siebie podporą. Razem jeździmy do sanatorium, robimy wspólnie różne rzeczy – dodaje Helena Bojarczuk. – Są różnice, ale dużo nas łączy. Na przykład mąż jest pasjonatem krzyżówek, a ja też lubię je rozwiązywać. Niektórzy nas obserwujący mówią nawet: „Ale to małżeństwo jest dopasowane”.
Jak zgodnie stwierdzają, w związku rządzi pani Helena: – Dopilnowuję, żeby wszystko było jak trzeba. Poza tym lubimy porządek – w naszym mieszkaniu nie ma nawet pyłku – stwierdza.
Zdarza się, że pewne rzeczy u partnera denerwują. – Ale staram się je przemilczeć, żeby nie dochodziło do scysji. Ale są to drobne sprawy. Jest nas dwoje, więc mamy dla kogo żyć. Ważne żeby mieć kogoś, z kim można na przykład pójść na tańce czy jakąś imprezę – dodaje Helena Bojarczuk.
Uczucia i przyjaźń
Mieczysław Kryński przez większość życia był kawalerem. Halinę Tarasiuk poślubił, gdy skończył 75 lat.
Pani Halina tak wspomina ich pierwsze spotkanie: – Poprosiłam go to tańca. To było w naszym klubie seniora. Nikt nie wiedział, jak się potoczą nasze losy. Rozmawialiśmy i tak się to zaczęło. Wiem, że mąż na co dzień jest bardzo dobrym człowiekiem, czuję się przy nim bezpieczna. Tworzymy taki związek trochę otwarty- czasami gdzieś bywamy sami, bez drugiego małżonka, na przykład w sanatoriach czy na wycieczkach. Niekoniecznie lubię jeździć w te same miejsca, gdzie mój mąż. Ufamy sobie, aczkolwiek wiem, że mąż bardzo się podoba innym kobietom, bo jest ciepłym człowiekiem.
Jaka jest recepta na udany związek? – U nas uczucia i przyjaźń jakoś się mieszają. Wiemy, że jest nam ze sobą dobrze, aczkolwiek nie zawsze mieszkamy razem. Każde z nas ma swoje malutkie mieszkanko. I nam to odpowiada. Bo codzienność nie jest taka prosta – lubimy inne programy w telewizji, mamy odmienne zainteresowania – mój mąż uwielbia chodzić na mecze – stwierdza pani Halina.
– Żonę trochę to denerwuje, bo ona chce oglądać coś innego, a ja sport – wtrąca pan Mieczysław.
– Ale wiemy, po co ze sobą jesteśmy. Wiemy, że czas nam już szybko biegnie. I staramy się żyć tak, żeby potem czegoś nie żałować – dodaje pani Halina.
Takich znajomości seniorów, które przeradzają się w poważne związki, jest ostatnio coraz więcej. Jak ustaliliśmy, wśród seniorów zrzeszonych w bialskim oddziale Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów rocznie zawierane są cztery małżeństwa.
MaT / opr. ToMa
Fot. nadesłane