Mieszkańcy gminy Tuczna nie zgadzają się na budowę na ich terenie biogazowni. Takie plany ma jedna z firm. W tej sprawie wprowadzane są procedury. Biogazownia o mocy 2 megawatów miałaby powstać w Mazanówce.
Na inwestycje krytycznie patrzą też urzędnicy, którzy – podpierając się analizą ekspercką – zarzucają nieścisłości w dokumentacji.
„Mamy gminę bardzo ekologiczną”
Mieszkańcy Mazanówki nie kryją obaw związanych z budową na ich terenie biogazowni. – To mała miejscowość. Jest tu dużo zieleni. Większość mieszkańców jest starszych. Boimy się o zadymienie, zanieczyszczenie środowiska, choroby osób starszych – mówi jedna z mieszkanek.
Przeciwny budowie jest też Sławomir Mitura, przewodniczący Rady Gminy Tuczna: – Mamy gminę bardzo ekologiczną, nie funkcjonują tu żadne zakłady, które mogłyby nam szkodzić. Poza tym infrastruktura drogowa nie pozwoli na transport tak dużych ładunków do tamtej miejscowości. Ponad 500 mieszkańców już wyraziło swój sprzeciw, a podpisy nadal są zbierane. Ludzie boją się przede wszystkim skażenia środowiska i uciążliwego odoru. Biogazownia jest też zagrożeniem w razie awarii – uważa.
„Jest to dla mnie zadziwiające i nielogiczne”
– Jest to dla mnie zadziwiające i nielogiczne, ponieważ ta biogazownia miałaby powstać w rejonie miejscowości Kalichowszczyzna, gdzie nie ma mocy przyłączeniowych zarówno dla sieci elektroenergetycznej, jak i cieplnej. Inwestycja ta od początku wydawała mi się nierealna, dlatego nie zezwoliliśmy inwestorowi na włączenie się do wodociągu gminnego – wyjaśnia Zygmunt Litwiniuk, wójt gminy Tuczna.
– Miałem takie odczucie, że po tym inwestor zrezygnuje, bo ta biogazownia nie wydaje mi się dobrym pomysłem. Po tym zablokowaniu dostępu do cieci wodociągowej naszej gminy, inwestor zwrócił się o zawieszenie postępowania. Jednak po kilku tygodniach je wznowił i określił, iż będzie budował własną studnię do poboru wody – informuje wójt.
Choć wójt krytycznie patrzy na ten wniosek, gmina ma jednak obowiązek wszcząć postępowanie. – To nie jest decyzja uznaniowa, tylko prawny obowiązek. Prawnie taką inwestycję możemy ostatecznie zablokować tylko poprzez uchwalenie planu zagospodarowania przestrzennego, który wykluczy tego typu inwestycje z naszej gminy, a przynajmniej z tego obszaru – tłumaczy Zygmunt Litwiniuk. – Co tu dużo mówić, jest to gra na czas, kto będzie pierwszy.
Ekspert ma wątpliwości
Wójt zlecił analizę opisu technologii biogazowni ekspertowi prof. Jackowi Dachowi z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Oficjalnie w karcie informacyjnej przedsięwzięcia napisane jest, że biogazownia będzie mieć moc 2 megawatów. Prof. Dach mówi jednak, że ma w tym przypadku wątpliwości.
– To był bardzo ciekawy materiał, dlatego że wykonawca w sposób nieudolny próbował ukryć realną wielkość planowanej biogazowni – uważa prof. Jacek Dach. – Poza tym nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska i Wody Polskie nie stwierdziły potrzeby wykonywania raportu oddziaływania na środowisko, który to raport de facto jest obowiązkowy dla instalacji od 0,5 megawata w górę.
Inwestor odpowiada
Inwestor w przesłanym do Radia Lublin oświadczeniu zapewnił, że biogazownia rolnicza na pewno nie będzie negatywnie oddziaływać na środowisko i nie będzie zagrażać zdrowiu ludzi. Jej oddziaływanie będzie zamykać się w granicy inwestycji. Inwestor podkreślał też, że w złożonej dokumentacji wykazano szereg działań, które mają za zadanie minimalizowanie ewentualnych uciążliwości. Dodał też, że moc biogazowni jest zgodna ze złożoną dokumentacją oraz wydaną decyzją o środowiskowych uwarunkowaniach.
Chcieliśmy poznać stanowisko Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie, instytucja ta jednak odmówiła nam odpowiedzi dzisiaj, zapewniając, że do tematu jeszcze powróci.
MaT / opr. ToMa
Fot. pixabay.com