Przeciwko powstaniu dwóch spalarni w województwie lubelskim protestują aktywiści z całego regionu. Pojawili się na dzisiejszej (24.01) sesji Sejmiku Województwa Lubelskiego. Radni będą głosować nad planem gospodarki odpadami. Dokument ten wskazuje, gdzie potencjalnie mogłyby znaleźć się te inwestycje. Wśród propozycji jest Kraśnik i Zamość.
„Chcemy chronić naszą planetę”
– Reprezentujemy różne środowiska, ale łączy nas wspólny cel: chcemy chronić naszą planetę – zaznacza prezes Eko-Logicznej Lubelszczyzny, Herbert Gnaś. – Moce przerobowe spalarni w Lubelskiem są zbyt małe – to jest łatwe do podważenia, dlatego że przede wszystkim dysponujemy Cementownią Chełm. Co do mocy przerobowych Cementowni Chełm, zorientowaliśmy się, że są one znacząco zaniżone wobec ich realnych możliwości, ponieważ cementownia ta może przerabiać łącznie nawet około 500 tysięcy ton odpadów rocznie. Wobec danych z raportów o gospodarce odpadami województwa lubelskiego w roku 2022 widzimy, iż odpadów komunalnych, które ewentualnie moglibyśmy spalać, było niecałe 300 tysięcy. Pytanie – czy potrzebujemy spalarni? Odpowiedź jest tutaj oczywista.
CZYTAJ: Rozbudowa portu przeładunkowego w Małaszewiczach. Radni wojewódzcy przyjęli stanowisko
„To działania poszczególnych samorządów”
– Przypomnę, że Wojewódzki Plan Gospodarki Odpadami to są działania poszczególnych samorządów, które chcą na swoim terenie robić rzeczy związane z gospodarką odpadami – mówi Jarosław Stawiarski, marszałek województwa lubelskiego. – My tylko sankcjonujemy to w formie tego planu, a to jest sprawa Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, rządu RP i gmin, które są suwerenami w tej sprawie.
– Im wyższa temperatura spalania, tak jak logicznie możemy pomyśleć, tym mniej problematycznych odpadów wyleci z dymem i zostanie mniej popiołu – mówi Jacek Skiba, przewodniczący dzielnicy Hajdów-Zadębie. – Nasze miejskie spalarnie w Lublinie, które są procedowane – jedna, która już dostała decyzję środowiskową – jak też spalarnie w Kraśniku i Zamościu palą w temperaturze 850°C. Tym samym produkują dużo więcej popiołów, które nie są zagospodarowywane, a w Chełmie ten odpad jest od razu zagospodarowywany – idzie do produktu finalnego, czyli do cementu. Jest łączony w cemencie, więc nie pyli. Tutaj żaden z inwestorów – ani kraśnickich, ani zamojskich – nie jest w stanie wskazać, gdzie trafią popioły ze spalania.
CZYTAJ: Spalarnia śmieci powstanie w Lublinie? Duże emocje na sesji Rady Miasta [ZDJĘCIA]
– Jako klub, zastanawiamy się jeszcze, czy poprzemy tę inicjatywę – mówi Zofia Woźnica, przewodnicząca Klubu Koalicji Obywatelskiej Radnych Sejmiku Województwa Lubelskiego. – Nie jestem w stanie w tym momencie odpowiedzieć, czy wszyscy radni będą zgodnie za poparciem, czy wstrzymamy się od głosu.
Mieszkańcy Lublina są za spalarnią?
Jest pan za spalarnią w Kraśniku i Zamościu? – To zależy od technologii, bo są takie spalarnie, które w ogóle nie emitują szkodliwych czynników. To jest najszybsza utylizacja śmieci, zresztą sprawdzona już w Europie Zachodniej – mówią mieszkańcy Lublina. – To jest trudne pytanie, bo uważam, że w jakiś sposób te śmieci trzeba likwidować, ale czy naprawdę jedynym wyjściem jest spalarnia? Nie dziwie się, że protestują ludzie, którzy mieszkają w pobliżu planowanej spalarni, bo też bym protestowała.
„Jestem przeciw temu, aby województwo lubelskie stało się hubem spalarnianym”
– Dzisiejsze przejęcie przez sejmik Wojewódzkiego Planu Gospodarki Opadami i ujęcie w tym planie spalarni odpadów jest złym kierunkiem dla Lubelszczyzny – mówi Paweł Kurek z Klubu Trzeciej Drogi – Polska 2050. – Od 5 lat sprzeciwiam się tym inwestycjom. Jestem przeciw temu, aby województwo lubelskie stało się hubem spalarnianym. Przypomnijmy, że rok temu zarząd województwa i marszałek ujął w planie ponad 10 spalarni. W wyniku protestów społecznych wycofano się, natomiast niestety dwie inwestycje w planie zostały. Nie ma żadnych merytorycznych przesłanek, żeby te inwestycje zostały w Planie Gospodarki utrzymane.
Głosowanie jeszcze dziś wieczorem. Sesję Sejmiku Województwa Lubelskiego można śledzić online.
InYa / opr. AKos
Fot. Iwona Burdzanowska