150 tysięcy złotych straciła mieszkanka powiatu zamojskiego. Kobieta uwierzyła w słowa rzekomej pracownicy Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, która powiadomiła ją o próbie włamania na jej konto.
– Do pokrzywdzonej zadzwoniła fałszywa pracownica Bankowego Funduszu Gwarancyjnego i powiedziała pokrzywdzonej, że jej pieniądze są zagrożone – mówi nadkomisarz Anna Kamola z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Kobieta zaoferowała pomoc w przejściu procedury zabezpieczającej. Nieświadoma oszustwa 53-latka podała nazwę banku, w którym ma konto i ilość środków na rachunku. Następnie zgodnie z dalszym zaleceniem pojechała do banku, z rachunku wypłaciła 20 000 złotych a później pieniądze wpłaciła we wskazanym wpłatomacie. Przez kolejnych kilka dni podobną czynność powtarzała kilka razy, ale to nie wszystko. 53-latka poszła do banku i zgodnie z poleceniem wzięła 60 tys. zł pożyczki.
CZYTAJ: Pijany i z aktywnym zakazem kierował busem. 30-latek w areszcie
Podczas jednej z rozmów kobieta zaleciła, aby 53-latka poszła do banku i wzięła pożyczkę w kwocie 61 000 złotych celem sprawdzenia, czy bank udzieli jej kredytu, ponieważ ona wszystko zablokowała i bank nie powinien dać jej pieniędzy. 53-latka otrzymała kredyt, zgodnie z zaleceniem wypłaciła całą kwotę i wpłaciła we wskazanym przez kobietę wpłatomacie. Łącznie przekazała w taki sposób ponad 150 000 złotych.
CZYTAJ: Kłusownik w rękach policji. W domu miał ponad 40 trofeów myśliwskich [ZDJĘCIA]
Podczas kolejnej z rozmów o swoich wątpliwościach poinformowała oszustkę. Ta wyjaśniła jej, że współpracuje z policją i przełączyła 53-latkę do rzekomego funkcjonariusza. Mieszkanka powiatu zamojskiego usłyszała w telefonie męski głos, który uspokoił ją mówiąc, że sytuacja jest pod kontrolą.
Po tej rozmowie kontakt został zerwany. Kobieta zrozumiała, że została oszukana i zgłosiła się do policji.
RMaj / opr. AKos
Fot. pixabay.com