Na wodzie obowiązują zasady, jak na drodze – przypomina młodsza aspirant Aleksandra Wasiak ze stołecznej policji rzecznej. Służby zauważają, że wielu kierujących pojazdami wodnymi nie zdaje sobie z tego sprawy i powoduje zagrożenie.
CZYTAJ: Tragedia nad jeziorem. Kolejna ofiara wody w Lubelskiem [AKTUALIZACJA]
– Według kodeksu karnego katastrofę możemy spowodować zarówno w ruchu lądowym, powietrznym, jak i wodnym – podkreśla policjantka. – Powinniśmy znać minimum podstaw, poruszać się szlakiem żeglownym i stosować zasadę prawej ręki. Co jest absolutnym minimum. Zauważamy problem, jeśli chodzi o takie weekendowe zdobywanie uprawnień. Jeśli w weekend robię sobie uprawnienia na sternika motorowodnego i wsiadam na skuter. Niestety, jest duża szansa, że to może źle się skończyć. Dwa dni to zdecydowanie za mało, żeby mieć dobre panowanie nad takim sprzętem – zaznacza Aleksandra Wasiak.
CZYTAJ: Dietetyczka: podczas upałów warto sięgnąć po owoce i kefiry
Jak dodaje Bartek Marszałek, mistrz w wodnej F1, dobrze móc wypożyczać różne sprzęty bez patentu motorowodnego, ale przydałby się jakiś podstawowy kurs na temat przepisów.
Na przykład w miejscu, w którym wypożycza się łódź, osoba mogłaby poznać podstawowe zasady obowiązujące na wodzie, potem zdać coś w rodzaju egzaminu. Obecnie, według sportowca, wygląda to tak, jakby człowiek bez prawa jazdy mógł wypożyczyć samochód i poruszać się po drodze. Co prawda wolniej, jak te łodzie bez patentu, dziesięć kilometrów na godzinę, jednak wciąż jest użytkownikiem drogi.
Przepisy dotyczą także kierowania pojazdami wodnymi pod wpływem alkoholu, zarówno w przypadku łodzi motorowych, tu są analogiczne z tymi drogowymi, jak i rowerów wodnych czy kajaków. Za pływanie nimi po użyciu alkoholu grozi grzywna od tysiąca do pięciu tysięcy.
IAR / RL / opr. AKos
Fot. pixabay.com /