Na zagrożenia związane z korzystaniem ze zbiorników wodnych zwracają uwagę członkowie Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Kazimierzu Dolnym. Przeprowadzają szkolenia dla przedszkolaków i uczniów okolicznych szkół podstawowych. W tym tygodniu edukowali między innymi dzieci z Bochotnicy.
– Pierwsza część szkolenia to zawsze omówienie Wisły, omówienie głównych zagrożeń – mówi Damian Złotucha, ratownik wodny, kierownik drużyny WOPR nr 2 w Kazimierzu Dolnym. – Chodzi m.in. o zmiany głębokości, przykosy, różnego rodzaju osuwające się podłoże.
Uczestnicy szkolenia zwracają uwagę na możliwe zagrożenia.
– Wchodząc do takiej wody, możemy nawet nie widzieć, że jest pod nami zapaść i możemy w nią wpaść – mówi jedna z uczestniczek.
Przykosy – zdradliwe i śmiertelnie niebezpieczne
Szczególnie niebezpieczne mogą okazać się przykosy.
– Przykosa to miejsce wypłycone. Może okazać się, że jest zupełnie na środku rzeki – mówi Damian Złotucha. – Jedna ze stron płycizny, powiedzmy plaży, jest bardzo łagodna, ma stopniowy spadek, natomiast z drugiej strony jest nagły spadek. Ten piach potrafi się osuwać pod naporem ciężaru naszego ciała, więc jeżeli chodzimy bardzo blisko wody, ale jednak na gruncie, na piasku, to często nie zdajemy sobie sprawy, że on może się osunąć. To jest zagrożenie, które jest bardzo często spotykane na rzece Wiśle i niestety czasem jest to też dość blisko brzegu.
CZYTAJ: Są zdradliwe i śmiertelnie niebezpieczne. Chodzi o przykosy na rzekach
Jak podkreśla Beata Głos, dyrektor Szkoły Podstawowej w Bochotnicy, bezpieczeństwo dzieci to priorytet.
– Zdajemy sobie sprawę z tego, że woda niesie ze sobą ogromne niebezpieczeństwo. W związku z tym od wielu lat współpracujemy i podejmujemy różne działania, które mają na celu podnieść bezpieczeństwo dzieci, szczególnie w okresie, gdy zbliżają się wakacje.
Zmiany głębokości tworzą się przede wszystkim w związku z tym, że Wisła się przemieszcza – tłumaczy Damian Złotucha.
– Nurt powoduje, że piasek, który jest na podłożu, potrafi w ciągu doby przesuwać się kilkukrotnie. 1 czerwca podczas naszego pokazu łódź podpływała do takiej plaży na środku Wisły. Aktualnie jej nie ma, została zasłonięta wodą, a po części też rozmyta – mówi Złotucha. – Jeśli ktoś zapamiętał, że na wysokości wejścia do portu była plaża, i teraz myśli, że będzie tam płytko, to podpływając w tę okolicę, może się bardzo rozczarować. Może okazać się, że tam jest już głębia. Na dnie też potrafią być różne przedmioty, często bardzo duże, gabarytowe. Sprzątanie Kazimierza w kwietniu w tym roku wiązało się z tym, że wpływaliśmy w trudno dostępne miejsca. Zdarzało się nawet, że znaleźliśmy pralkę czy lodówkę.
Dlaczego Wisła jest tak niebezpieczna?
– Ukształtowanie dna, prądy rzeczne zmieniają się właściwie z chwili na chwilę – wskazuje dr Andrzej Pawłowski, regionalista. – Nawet jeśli ktoś potrafi doskonale pływać, nie oznacza to, że jest bezpieczny w nurtach Wisły. Wiry również są bardzo powszechne. Mogą dochodzić nawet do kilkunastu metrów głębokości. Przy tym na dnie mogą być różne pułapki. To mogą być konary drzew, korzenie. To też niestety sprzyja utonięciom.
– Niestety nieszczęśliwe utonięcia, chociażby w Kazimierzu, mają miejsca. Myślę, że to wynika z braku umiejętności przewidywania – mówi Beata Głos.
Podczas kąpieli w zbiornikach wodnych warto pamiętać o kamizelce ratunkowej.
– Kamizelka ratunkowa ma gwizdek. Dzięki temu możemy wezwać pomoc. Gdy jesteśmy w rzece, może nie być słychać naszych krzyków, natomiast mocne gwizdnięcie może spowodować, że jednak ktoś zareaguje – dodaje Damian Złotucha.
Przedstawiciele WOPR-u przestrzegają, by kąpać się tylko w miejscach do tego wyznaczonych. Nigdy nie należy także wchodzić do wody po spożyciu alkoholu.
ŁuG / opr. WM
Fot. archiwum