20-metrowa choinka z żółkiewskiego rynku przybrała niespotykaną szatę świąteczną. Zdobi ją 150 bombek wykonanych metodą wyszywanki. Jest to element ukraińskiego stroju ludowego, ale także hrubieszowskiego i tomaszowskiego.
ZOBACZ ZDJĘCIA:
– Ta choinka tutaj rośnie i co roku staramy się ją jakoś ubrać. W tym roku zapadła decyzja, że ubierzemy ja w ukraińskie wyszywanki autorstwa naszej mieszkanki Helena Kowalskiej – mówi burmistrz Żółkwi, Oleg Wolski. – W tym roku mąż pani Heleny był na froncie i przez cały rok pani Helena robiła te wyszywanki dla naszej choinki. To jest prezent od niej dla miasta. Miasto zrobił z tych wyszywanek bardzo fajną choinkę, dodaliśmy światełka – wieczorem pięknie świeci. Myślimy, że będzie to choinka zwycięstwa Ukrainy nad Rosją i zwycięstwa naszych żołnierzy i naszych bohaterów.
CZYTAJ: Minister Sikorski w Kijowie: W Polsce uważamy, że Rosja powinna przegrać [ZDJĘCIA]
– Mam na rynku sklep z wyszywankami – mówi Helena Kowalska. – Takie ozdoby na naszej choince były moim marzeniem od lat, ale za czasów Związku Radzieckiego nie wolno było używać symboliki ukraińskiej. Kiedy zaczęła się wojna, chciałam, żeby świat bardziej poznał Ukrainę i zaczęłam wyzywać bombki. Planowałam wyszyć 120, ale na rekord trzeba było 150. Ostatnie 30 było mi ciężko wyszyć, bo miałam na to tylko 3 tygodnie. Nie podobały mi się poprzednie choinki w mieście. Były takie zwyczajne. Chciałam, by ta wyszywankowa była przyjazna w odbiorze dla ludzi. 90 procent to moja ręczna robota. Pozostałe 10 – to elementy kupione.
– Mamy teraz smutny czas wojny, ale rozumiemy, że mamy coś robić, aby był nastrój – dla dzieci, dzieci naszych bohaterów, ich rodzin – mówi Oleg Wolski. – Byłem na froncie i rozmawiałem z nimi, czy robić w tym roku choinkę. Powiedzieli, żeby robić, bo to będzie dla ich dzieci i rodzin. W czasie, kiedy oni są na froncie, dzieci tutaj będą miały nastrój. Będzie tu też szopka. Robimy to corocznie.
CZYTAJ: Nowe znaleziska zabytków archeologicznych ze Ślipcza [ZDJĘCIA]
– Ciężko mi było wyszywać czarny kolor, a są tu dwie czarne kulki – mówi Helena Kowalska. – Jedną z nich zamówił mężczyzna, który na wojnie w Sylwestra stracił wielu swoich kolegów. Nie oczekiwałam takiego efektu, takie zainteresowania – ani w Ukrainie, ani w Polsce. Wyszywanki to symbol, talizman i swoisty paszport. Każdy wzór, kolor mówi nam z jakiego regionu Ukrainy pochodzisz, jakiego statusu społecznego jesteś. Każda z tych bombek się jakoś nazywa. Jest tu narzeczona, godło Ukrainy, pierwszy śnieg, złota jesień.
– Jestem pierwszy raz w tym miejscu, przyjechałam z wycieczką z Polski – mówi jedna z podziwiających choinkę. – Jest olbrzymia, piękna choinka z bombkami ręcznie robionymi. Podziwiam tą panią. To naprawdę coś pięknego. Jestem zachwycona tą choinką. Jest unikatowa, przepiękna. Każda bombka jest wyjątkowa i coś oznacza. Włożono w to dużo pracy. Uważam, że to takie wołanie o pomoc.
– Jestem twórczynią. Chciałam pokazać, że można zrobić wszystko własnoręcznie – mówi pani Helena.
– Bardzo mi się podoba. Są tu mniejsze i większe bombki – mówi mieszkańca Żółkwi. – Te najładniejsze wiszą na samej górze, żeby nie spadły i żeby nikt ich nie dosięgnął. Pomysł tej pani jest bardzo ciekawy. Sama w 2014 roku czekałam na syna. Wrócił z wojny ranny. Ta pani czekając na bliskiego robiła bombki. Zajmowała się dobrą sprawą.
– Ta choinka jest bardzo popularna w Ukrainie. Cała Ukraina teraz wie, że w Żółkwi jest taka patriotyczna, ukraińska choinka i że to będzie choinka zwycięstwa – mówi Oleg Wolski.
Choinka z wyszywankami została wpisana do księgi rekordów Ukrainy, czeka na wpis do Księgi Rekordów Guinnessa. Bombki – wyszywanki na rynku w Żółkwi można podziwiać do 6 stycznia, potem zostaną one przekazane do tworzącego się – w tutejszym zamku – muzeum wyszywanki.
AP/ opr. DySzcz
Fot. Piotr Piela