Drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia na dawnej lubelskiej wsi ten upływał pod znakiem kolędowania.
CZYTAJ: Jak dawniej się kolędowało? Nie brakowało przyśpiewek humorystycznych
– Młodzi ludzie przygotowywali się do kolędowania przez cały adwent – mówi etnomuzykolog doktor Agata Kusto z Muzeum Wsi Lubelskiej i Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. – Przygotowywali atrybuty do kolędowania, na przykład z gwiazdą, z kozą, a proszę pamiętać, że na terenach Lubelszczyzny mamy jeszcze takie dawne przekazy, które mówią o kolędowaniu z żywymi zwierzętami. To może wydawać się dzisiaj bardzo niewiarygodne, ale rzeczywiście tak było, że kolędowano z baranem czy z koniem i z takim zwierzęciem wchodzono do izby. Co ciekawe, jeżeli taki koń nabrudził w izbie, to wróżono szczęście i dobrobyt tej rodzinie, a więc był to dobry znak.
W ciągu jednego dnia przez wieś przechodziły różne grupy kolędnicze, młodsze dzieci kolędowały rano lub wczesnym popołudniem, a im później tym kolędowali starsi uczestnicy.
CZYTAJ: Kolęda, czyli pieśń mówiąca o zwycięstwie dobra w czasach zła
MaK/ opr. DySzcz
Fot. archiwum