W skali kraju rośnie liczba tzw. krótkofalowców. Urząd Komunikacji Elektronicznej w przyszłym roku przeprowadzi aż 134 sesje egzaminacyjne na operatorów urządzeń radiowych.
Każdy krótkofalowiec posiada swój znak
Krótkofalarstwo to hobby polegające na amatorskim nawiązywaniu obustronnej łączności radiowej. Takie jak te – małe przenośne urządzenia – kupują nawet trzynastolatkowie.
– Każdy krótkofalowiec posiada swój znak – mówi Grzegorz Barański (SP8GPB), prezes lubelskiego oddziału terenowego Polskiego Związku Krótkofalowców. – Jest to znak indywidualny, przypisany do danego krótkofalowca. To nie jest tylko walkie-talkie, ponieważ walkie-talkie to urządzenia, które mają krótki zasięg, natomiast krótkofalowcy oczekują trochę większych zasięgów.
CZYTAJ: „Lublin – moje miasto przyszłości”. Uczniowie zaprezentowali innowacyjne projekty [ZDJĘCIA]
Wystarczy kawałek drutu wyrzuconego za okno
– Każdy element ma jakieś znaczenie – mówi Michał Pierzchała (SQ8DSN). – Wystarczy, jak to się mówi w żargonie, kawałek drutu wyrzuconego za okno, i też można to nazwać anteną i można próbować robić pierwsze czynności radiowe na czymś takim. Jest cała masa hobbystów, którzy własnoręcznie konstruują swoje radiostacje.
– Każda częstotliwość, każde pasmo charakteryzuje się innymi właściwościami, ale jeżeli mówimy o konkretnym pasmie, to na zasięg radiostacji wpływa antena, ponieważ jest to najważniejszy element radiostacji, później radiotelefon, ale również duże znaczenie ma lokalizacja stacji, ponieważ przy niektórych zakresach pasm istotne jest to, czy znajdujemy się gdzieś na górce, czy będziemy w jakiejś dolinie – mówi Grzegorz Barański.
Jeżeli chodzi o zasięg fali krótkiej, uśredniając, „teoretycznie, niektórzy mówią, że są w stanie zrobić z każdym punktem na całym świecie łączność” – dodaje Grzegorz Barański.
By mieć łączność w najróżniejszych sytuacjach
– Duża fala powrotów, szczególnie starszych stażem krótkofalowców, była, moim zdaniem, w czasie pandemii, kiedy byliśmy zamknięci w domach i było więcej czasu do zagospodarowania na hobby. Czy zainteresowanie wzrasta z powodu wojny? Moim zdaniem nie – mówi Michał Pierzchała.
– Ludzie kupują radia, bo lubią rozmawiać przez radio, mieć łączność w najróżniejszych sytuacjach. Wszelkiego rodzaju prepersów, tych, którzy szykują się na wojnę z zombie. Kupują ludzie w najróżniejszym wieku – od kilkunastolatków, których przyprowadzają rodzice, żeby wybrali sobie odpowiedni sprzęt po osoby w bardzo zaawansowanym wieku, nawet 80+.
CZYTAJ: Specjaliści z Politechniki Lubelskiej w Komitetach Naukowych PAN
Krótkofalowiec amator musi zdań egzamin
– Krótkofalowiec amator musi zdań egzamin i uzyskać pozwolenie radiowe – mówi Grzegorz Barański. – Dopiero wtedy możemy powiedzieć, że mamy do czynienia z krótkofalowcem amatorem, ponieważ został mu przydzielony znak wywoławczy.
– Te starsze metody komunikacji, jak właśnie krótkofalarstwo, ciągle są popularne, dlatego organizujemy egzaminy tak często, żeby zaspokoić popyt z racji tego, że w czasie pandemii prowadzenie egzaminów było utrudnione ze względu na lockdowny. Teraz jeszcze ciągle ten korek rozładowujemy, ale widzimy zainteresowanie – mówi Witold Tomaszewski, rzecznik Urzędu Komunikacji Elektronicznej. – Co ciekawe, do takiego egzaminu kończącego się wydaniem zezwolenia, można przystąpić mając już 10 lat. I rzeczywiście bardzo często tak się dzieje w wypadku letnich obozów harcerskich.
– Możemy sobie wyobrazić wszelkiego rodzaju zastosowania, począwszy od zwykłego domowego użytkowania, a skończywszy na zastosowaniach na przykład ultra lekkich – mówię tu o radiotelefonie nadawczym, który wazy na przykład 8 gramów. Po to, żeby można go przymocować do balonu i wysłać w stratosferę – mówi Michał Pierzchała
Egzaminy dla krótkofalowców amatorów będą przeprowadzane w centrali UKE w Warszawie oraz w każdej z 16 wojewódzkich delegatur instytucji. Każdy egzamin składa się z dwóch części: pisemnej (test z czterech przedmiotów) oraz ustnej.
FiKar/ opr. DySzcz
Fot. paologhedini/ pixabay.com