Mieszkańcy Lublina upamiętnili 79. rocznicę deportacji żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego do łagrów NKWD. Jesienią 1944 roku NKWD aresztowało i wywiozło około 6 tysięcy osób z naszego regionu. Wśród deportowanych byli przedstawicieli Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich czy Narodowych Sił Zbrojnych.
– To było piekło na ziemi – mówi Leszek Czarnecki, prezes Stowarzyszenia Środowisko Borowiczan-Sybiraków. – Niektórzy dowódcy Armii Krajowej, którzy przeżyli i wrócili do kraju, mówili, że to był terror, a właściwie zamęczanie ludzi. To nie była kwestia tego, że wykonywano wyroki śmierci. Prace w kopalni, gdzie ludziom kapała woda na głowę, gdzie zamarzali, gdzie nie dawano wody do mycia przez dwa miesiące. Można mówić o pewnej celowości. Chodziło o wyniszczenie.
– Młodzież musi poznawać losy wszystkich tych, którzy byli zsyłani przez sowiecką Rosję – mówi Urszula Łapińska-Łubniewska, dyrektorka XXVII Liceum Ogólnokształcącego im. Zesłańców Sybiru w Lublinie. – Byli porywani czy więzieni tylko z tego powodu, że byli Polakami. Szczególnie za to, że bronili ojczyzny, nie tylko przed hitlerowcami, ale przede wszystkim pod koniec wojny przed komunistami, przed komunizmem.
Z blisko 6 tysięcy deportowanych ponad 600 osób nie przeżyło.
InYa / opr. WM
Fot. Piotr Michalski