Nielegalni migranci wciąż chcą wejść na terytorium naszego kraju, usiłując sforsować polsko-białoruską granicę. Zachowują się agresywnie wobec funkcjonariuszy Straży Granicznej. W ich kierunku lecą kamienie czy petardy, a ostatnio pojawił się przedmiot przypominający broń gładkolufową.
Starszy chorąży sztabowy Michał Bura z Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej podkreślił w rozmowie z portalem współczesna.pl, że nielegalni migranci doprowadzają do sytuacji zagrażających życiu funkcjonariuszy. Jak tłumaczy, osoby szturmujące mur graniczny dysponują prymitywnymi narzędziami, ale używają ich z ogromną siłą.
Przed kilkoma tygodniami samochód patrolowy Straży Granicznej został ostrzelany z procy metalowymi kulami. Przebito dwie szyby w samochodzie, a pociski przeleciały tuż obok funkcjonariusza.
Michał Bura podkreślił, że w czasie ostatnich trzech miesięcy grupy nielegalnych migrantów są coraz bardziej agresywne. Takie osoby skutecznie ukrywają swoją tożsamość, zasłaniając twarz, co znacznie utrudnia Straży Granicznej rozpoznanie, kim są.
CZYTAJ: SG: 175 prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej
Zdarzają się przypadki nielegalnego wkroczenia na teren Polski, kiedy inni członkowie grupy cofają się z powrotem do Białorusi. Jest to albo inspirator, albo organizator nielegalnej migracji – wyjaśnia straszy chorąży sztabowy.
Bariera na polsko-białoruskiej granicy daje funkcjonariuszom czas na reakcję, bo próba jej pokonania trwa znacznie dłużej niż stosowanego wcześniej tzw. „pasa ornego”.
– To są długie przygotowania, próby podpiłowania zapory, dostarczenie drabin. W takiej sytuacji mamy sygnały z centrum monitoringu, że coś się dzieje i możemy od razu w to miejsce wysłać nasz patrol – tłumaczy Michał Bura.
Jak dodaje, gdyby nie obecność zapory, w obronę polsko-białoruskiej granicy zaangażowanych byłoby kilka razy więcej funkcjonariuszy Straży Granicznej.
IAR / RL / opr. AKos
Fot. @Straz_Graniczna