– Putinowska Rosja od wielu lat prowadzi agresywną politykę i jedynym argumentem, jaki jest przez nią rozumiany, jest twardy odpór i realizacja polityki odstraszania – powiedział w sobotę w Polsat News prezydencki minister Marcin Przydacz, odnosząc się m.in. do ostatnich wypowiedzi prezydenta Rosji.
W związku z prowokacyjnymi wypowiedziami prezydenta Rosji Władimira Putina (na zdj.) w pilnym trybie został wezwany do MSZ ambasador tego kraju Siergiej Andriejew – przekazał w sobotę (22.07) wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. Dodał, że w rozmowie z nim podkreślił, że granice między państwami są nienaruszalne i Polska sprzeciwia się próbom ich rewizji. Jabłoński podkreślił, że spotkanie w MSZ trwało bardzo krótko, a ambasador był podczas niego bardzo zdenerwowany, jego postawa była nieprzyjazna, a sposób zachowania nie spełniał zasad protokołu dyplomatycznego.
CZYTAJ: Ambasador Rosji wezwany do MSZ. Chodzi o prowokacyjne wypowiedzi Putina
„Musimy kontynuować politykę odstraszania Rosji”
Do sprawy odniósł się w rozmowie z Polsat News Marcin Przydacz: – Nie wyobrażam sobie, by to stanowisko było inne niż ostry protest wobec tego typu działań dezinformacyjnych. To jest sekwencyjne działanie ze strony rosyjskiej, mające odwrócić uwagę od realnej, agresywnej polityki, ale mające też w sposób kłamliwy pomówić stronę polską czy inne państwa wschodniej flanki NATO o jakieś rzekomo niecne działania – powiedział.
– To skutek także i naszego działania na rzecz obrony naszego interesu, na rzecz bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO. Nie możemy tego w żaden sposób lekceważyć, przeciwnie – musimy kontynuować naszą politykę odstraszania Rosji. Rosja nie zmieniła się, putinowska Rosja od wielu, wielu lat prowadzi agresywną politykę i niestety jedynym argumentem, jaki jest zrozumiany przez Federację Rosyjską jest twardy odpór i realizacja właśnie polityki odstraszania tak jak robił to pan prezydent podczas wielu spotkań, także na szczycie NATO w Wilnie, gdzie zapadły bardzo dobre decyzje dla bezpieczeństwa Polski – oświadczył Przydacz.
Dbanie o prawdę historyczną
Na uwagę, że ambasador Rosji powiedział, że nie przyjmuje żadnych polskich argumentów, Przydacz podkreślał, że miał wcześniej wielokrotnie „wątpliwą przyjemność obcowania bezpośrednio z panem ambasadorem”.
– To jest człowiek, który wielokrotnie przekraczał różnego rodzaju granice, także i wyznaczane dobrym smakiem, dobrym wychowaniem, czy kwestiami protokołu dyplomatycznego. Naszym zadaniem jako polskiej dyplomacji – zarówno tej rządowej, jak i prezydenckiej – jest dbanie o prawdę historyczną, o interes Polski i Polaków, w żaden sposób nie chcę wchodzić tu w komentowanie słów przedstawicieli brutalnego reżimu rosyjskiego, który dzisiaj atakuje i morduje niewinnych ludzi – zaznaczył minister.
– Myślę, że każdy z nas ma swoją opinię na temat tego, jaką politykę prowadzi dzisiaj Rosja. podkreślał, że w tej sytuacji liczy się dobrze prowadzona polityka odstraszania, odpychania Rosji jak najdalej od nas – zaznaczył.
„Umacniamy nasze sojusze”
Pytany, czy słowa Putina jego zdaniem są realnym zagrożeniem i czy są realne kroki, które polska dyplomacja może podjąć dla uspokojenia sytuacji, Przydacz powiedział, że widzimy eskalacyjne kroki ze strony rosyjskiej nie tylko na Ukrainie, ale też w kontekście sytuacji na Białorusi, która dzisiaj pod autorytarnymi rządami Alaksandra Łukaszenki staje się coraz bardziej uzależnionym dystryktem militarnym Federacji Rosyjskiej.
– My, jako strona polska, musimy dbać tutaj o nasze bezpieczeństwo, stąd też rozwój polskiej armii, wydatki finansowe na zbrojenia właśnie po to, by odstraszać, aby pokazać, że jesteśmy gotowi do jakiejkolwiek obrony na wypadek działań destabilizacyjnych – zaznaczył.
– Ale też po to umacniamy nasze sojusze, współpracujemy bardzo dobrze z USA i innymi sojusznikami w NATO, aby otaczać jak najbardziej intensywnie parasolem ochronnym i Polskę i inne państwa flanki wschodniej wobec tych prowokacyjnych, eskalacyjnych działań Rosji – dodał.
Ocenił, że zarówno Rosja jak i Białoruś „mogą prowadzić różnego rodzaju podprogowe, hybrydowe działania, takie jakich doświadczaliśmy kilkanaście miesięcy temu na polsko-białoruskiej granicy”.
Według Przydacza, obecnie Rosja może wykorzystywać naiwność rożnego rodzaju środowisk politycznych do wewnętrznej destabilizacji Polski. Podkreślił, że nasz kraj wchodzi w okres wyborczy, który jest szczególnie delikatnym dla każdego kraju. Podkreślił, że jego zdaniem ochrona przed takimi działaniami Rosji powinna być kwestią ponad podziałami dla wszystkich środowisk politycznych w Polsce.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. PAP/EPA/ALEXANDER KAZAKOV / SPUTNIK / KREMLIN POOL