Porzucane zwierzęta to nie tylko psy czy koty, ale też na przykład króliki. Skala problemu jest duża, o czym doskonale wiedzą wolontariusze schroniska dla królików, które działa w Lublinie.
Na wolności sobie nie poradzą
– Rocznie ratujemy około 50 królików – mówi Magdalena Dadej, koordynator lubelskiego regionu Stowarzyszenia Pomocy Królikom „Króliczy zakątek”. – Króliczki są oddawane przez ludzi, którzy nie przemyśleli tego wszystkiego i kupili zwierzaka dla dziecka. Dziecko się znudziło i pojawił się problem, bo tym zwierzakiem rodzice nie chcą się zajmować, dziecko też. Zwierzęta są porzucane – na śmietnikach, na ulicy. Sami je łapiemy. Nikt sobie nie zdaje sprawy, że królik miniaturka nie poradzi sobie na wolności. Nie są do tego absolutnie przystosowane – jest problem z pokarmem, wodą, zagrożeniem ze strony kotów, lisów, ptaków drapieżnych. Króliki są bardzo narażone na skoki temperatur. Bardzo łatwo chorują. Dodatkowo dochodzą pasożyty, którymi mogą się zarazić na wolności.
CZYTAJ: W Lublinie powstało okno życia dla gryzoni i królików
– Królik to królik, czy hodowlany czy miniaturka – mówi Joanna Szcześniak, wolontariuszka. – Każdy tak samo zasługuje na dom, każdy ma takie same wymagania. Żeby ludzie nie bali się adoptować, z doświadczenia wiemy, że one są naprawdę bardzo wdzięczne, iż zostały uratowane przed śmiercią.
– Wszystkie hodowlane króliki, które mamy, są uratowane z gospodarstwa. Zachęcamy do adopcji królików hodowlanych. One nie potrzebują jakichś szczególnych warunków. Są bardzo czyste, mądre, dogadują się z miniaturkami – dodaje Joanna Szcześniak.
„Czasami trafiają do nas zwierzęta, które piszczą ze strachu”
– Jeśli chodzi o oswajanie tych zwierząt – często są to zwierzęta, które przez długi czas były zamknięte w klatce, więc dotyk źle im się kojarzy, nie znają go – mówi Magdalena Dadej. – Bywają przestraszone, agresywne. Praca wolontariusza polega też na tym, żeby je oswajać, przygotować w pewien sposób do adopcji. Wolontariuszy prosimy również o domy tymczasowe. To niesamowicie wdzięczne zadanie. Czasami trafiają do nas zwierzęta, które piszczą ze strachu. W momencie, kiedy oswajasz tego królika, spędzasz z nim czas, mówisz do niego, dajesz się wąchać, pierwszy dotyk, na który zwierzę nie reaguje nerwowo – to kosmiczne rzeczy. Serce rośnie. Widzisz sens w tym, co robisz.
– Jak ktoś myśli o króliku jako o zobowiązaniu, bo one potrafią żyć 10-12 lat, to trzeba brać pod uwagę, że drugi królik jest bardzo ważny dla prawidłowego rozwoju królika, bo to są zwierzęta stadne. Można tworzyć większe stada – mówi Joanna Szcześniak.
CZYTAJ: Pierwsza taka operacja w Polsce. Lubelscy lekarze wszczepili „teleskop”
Marchewka? Plasterek dwa razy w tygodniu
– Króliki są bardzo wymagające, jeśli chodzi o opiekę – mówi Magdalena Dadej. – Klatka powinna mieć odpowiednią wielkość – im większa, tym lepsza. Zwierzakowi trzeba zapewnić odpowiednią dietę. Nie jest to suszony chleb, marchewka, jabłko, sałata i kapusta. Marchewka – owszem, króliki ją jedzą, ale to jest plasterek centymetrowy, który królik może zjeść dwa razy w tygodniu. Również niewskazane są zboża. Przede wszystkim są bardzo tuczące, bardzo obtłuszczają wątrobę, niekorzystnie wpływają na zgryz królików. Króliki ścierają zęby na sianie – to podstawa króliczej diety. W następnej kolejności potrzebny dostęp do ziół suszonych. Jako przysmak podajemy granulat, koniecznie bezzbożowy, plus oczywiście niewielkie ilości warzyw i owoców. Natomiast z tym nie można przesadzać, bo królicze brzuszki są bardzo delikatne i bardzo często kończy się to problemami żołądkowymi.
– Króliki nie lubią podnoszenia. Kota czy psa można pogłaskać, pobawić się z nim, a króliki są fajnymi zwierzętami do obserwacji – mówi Joanna Szcześniak.
– Króliki można nauczyć kuwetować – mówi Magdalena Dadej. – Mam trzy króliki duże, hodowlane, które nie mają klatki, mają swoją kuwetę, żyją w zgodzie z kotem. Króliki bardzo dużo się uczą – można je nauczyć skakać przez przeszkody, kręcić się w kółko.
– Spędzanie czasu z królikiem tak naprawdę na jego poziomie – położenie się na podłodze, siedzenie z nim – to jest wspaniałe i doświadcza tego tylko ten, kto posiada takie zwierzę – mówi Joanna Szcześniak.
Stowarzyszenie poszukuje wolontariuszy. Szczegóły można znaleźć na stronie kroliki.net.
Fot. pixabay.com