Najnowszy album Bena Howarda „Is It?” różni się bardzo od jego poprzednich dokonań, czyli muzyki na wskroś folkowej. Tym razem stworzył album, na którym jego głos i gitara wchodzą w interakcje z elementami elektronicznymi, samplami wokalnymi i programowaną perkusją, a wszystko to po to, by stworzyć historię tego, co doświadczył przed przystąpieniem do pisania materiału na kolejną płytę. Jak wspomina przeżył coś, co nazwał „dziwnym interludium”. Kiedy wypoczywał w swoim ogrodzie nieoczekiwanie stracił mowę, a wszystkie jego zmysły bardzo się wyostrzyły.
„Czułem niesamowitą nadwrażliwość na praktycznie wszystko, szum wiatru, drzew i traw, a także na światło”.
Okazało się, że Howard doznał dwóch przejściowych mini udarów mózgu. Ten niesamowity dla niego stan stał się bodźcem do stworzenia zupełnie innej płyty niż wcześniej zamierzał. A osiągnięty efekt – naprawdę niezły!