Już jutro (01.07) w Polsce ma zostać odwołany stan zagrożenia epidemicznego, wprowadzony w związku z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2. Pierwsze przypadki zakażeń COVID-19 w Polsce pojawiły się w marcu 2020 roku. Od tego czasu zarejestrowano ponad 6 milionów zakażeń.
Podstawowe zasady higieny zawsze ważne
Odwołanie stanu zagrożenia epidemicznego oznacza m.in., że nie będzie obowiązku noszenia maseczek ochronnych w placówkach medycznych czy aptekach. – Apele o zachowanie zasad higieny powinny być jednak nadal traktowane poważnie – zaznacza prof. dr hab. n. med. Małgorzata Polz-Dacewicz, kierownik Zakładu Wirusologii z Pracownią Diagnostyki Wirusologicznej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. – Zostaje zniesione obostrzenie dotyczące stosowania maseczek w przychodniach, aptekach. Jednak w przychodni czy szpitalu czasem zakładam maseczkę, bo to jednak pewnego rodzaju ochrona. Apele o zachowanie higieny osobistej i przestrzeganie podstawowych zasad higienicznych są zawsze na czasie. To obowiązuje niezależnie od tego, czy wirus SARS-CoV-2 jest, czy go nie ma. Ośrodki, które badają koronawirusy, w tym także wirusa SARS-CoV-2, na pewno prowadzą badania nad różnymi innymi możliwościami uodpornienia czynnego. Naukowcy mają co robić.
CZYTAJ: „Przebieg choroby jest piorunujący”. Ptasia grypa u kotów
– Uważam, że czas najwyższy. Już nic nie mówi się o tym wirusie, temat ucichł. Ludziom się to po prostu znudziło – stwierdza jeden z mieszkańców. – Powoli zapominamy, ale myślę, że jak teraz zaatakują jakieś wirusy, to będziemy czujni. Widzę, że niektórzy pozostają jednak w maseczkach w różnych sytuacjach. Póki co, będziemy pamiętali – dodaje inna mieszkanka.
Inspekcja sanitarna nadal czuwa
– Dla inspekcji sanitarnej niewiele się zmienia – mówi Agnieszka Dados z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. – Ogłoszony przez Ministerstwo Zdrowia plan zniesienia stanu zagrożenia epidemicznego nie oznacza, że zrezygnujemy z nadzoru i monitoringu zachorowań spowodowanych wirusem SARS-CoV-2. Przeciwnie, nadal będziemy kontynuować wszystkie działania w pełnym zakresie. Nadal będziemy śledzić rozprzestrzenianie się nowych wariantów wirusa. Nasze wysiłki w nadzorze i monitoringu pozostaną niezmienne.
– Te pierwsze lata, kiedy pojawił się wirus, kiedy był to nieznany patogen, kiedy nie było wiadomo, co nas czeka, a informacje z różnych państw, a później sytuacja nawet u nas w Polsce, że jest strasznie dużo zgonów z powodu tej choroby, wymusiły na decydentach takie zalecenia jak lockdowny, maseczki, ograniczenia liczby osób w różnych przestrzeniach – wskazuje prof. Małgorzata Polz-Dacewicz. – Dziś możemy mówić, że coś było niepotrzebne. Na tamten czas wszyscy byli przerażeni, więc było potrzebne. Z epidemiologicznego punktu widzenia, jak przerywa się, ogranicza drogi szerzenia się zakażeń, to zakażenie się nie szerzy. Z czysto naukowego, epidemiologicznego punktu widzenia uważam, że było to potrzebne. Teraz zakażeń jest mniej, więc stopniowo zostało to zmniejszone. Niewątpliwie lata 2020 i 2021 były bardzo trudne.
CZYTAJ: Minister zdrowia: 1 lipca znosimy stan zagrożenia epidemicznego w Polsce
– To była zupełnie nowa rzeczywistość. Wiedziałem, że wszystko będzie wyglądało inaczej. Było to przerażające, że cały świat praktycznie zamarł – mówią mieszkańcy. – Osobiście to były dla mnie mega nieprzyjemne czasy. Nie potrafiłem się przystosować do tej sytuacji. Ja i tak byłam typem kanapowca, więc nie robiło mi to dużej różnicy. Miałam tylko wymówkę, żeby znajomi nie ciągali mnie tam, gdzie chcą. Mówiłam: „Nie wolno wychodzić, zostawcie mnie”.
Ogromna liczba zgonów
– To był bardzo trudny okres, zarówno dla nas, dla inspekcji, jak i dla całego społeczeństwa – przyznaje Agnieszka Dados. – Szczególnie ze względu na liczbę ofiar, która wystąpiła. Prawie 8 tysięcy zgonów w naszym województwie – to bardzo duża liczba. Wpłynęła ona również na ogólne wskaźniki śmiertelności. W okresie od 1 marca 2020 roku do 15 czerwca 2023 roku było ponad 350 tysięcy przypadków. To tylko dane z naszego województwa.
– Duża mobilność społeczeństw stwarza znaczne ryzyko i możliwości przenoszenia się różnych patogenów w różne odległe miejsca. Starając się adaptować do zmiennych warunków środowiskowych, stają się groźne dla człowieka. Myślę, że to nie koniec historii – dodaje prof. Małgorzata Polz-Dacewicz.
Jak poinformował dziś (30.06) minister zdrowia Adam Niedzielski, w tej chwili nie widać większego zagrożenia epidemicznego. Jednak podczas konferencji prasowej podkreślił, że resort jest przygotowany na ewentualne kryzysy. Według danych Ministerstwa Zdrowia spada liczba zachorowań. W ostatnim raporcie wskazano, że w kraju odnotowano 24 zachorowania, w tym 11 ponownych.
InYa / opr. WM
Fot. pixabay.com