Potrzebna jest zmiana przepisów regulujących zasady dostępu do broni – uważają członkowie kół strzeleckich i miłośnicy broni. – Ustawa, która aktualnie reguluje te kwestie, jest nieprecyzyjna – mówi redaktor naczelny portalu Strzał.pl Jarosław Lewandowski.
– Główne zło polega na tym, że dostęp do broni w Polsce reguluje polityka wydawania pozwoleń ustalana w sposób zupełnie pozaustawowy i zupełnie dowolny przez jakąś komórkę w Komendzie Głównej Policji. Przepisy mamy zupełnie gumowe – podkreśla Jarosław Lewandowski. – Ustawa była wielokrotnie nowelizowana i jest zupełnie niespójna. Klasyczny przykład: w art. 4 ustawy mówi się o broni myśliwskiej, w art. 10 – o broni do celów łowieckich. Pytanie: cz dalej mówimy o tej samej broni czy innej? Nie wiadomo. Ta ustawa nie nadaje się do użytku. To ustawa formalnie z 1999 roku, ale nadpisana na ustawie z 1961 roku, czyli ustawie PRL-owskiej, której głównym celem było to, żeby w Polsce broni osoby cywilne nie miały.
CZYTAJ: Broń i survival. Militarna niedziela na Targach Lublin [ZDJĘCIA]
– Polityka wydawania pozwoleń na broń powinna zostać precyzyjnie określona przez ustawodawcę – mówi wiceprezes Mazowieckiego Towarzystwa Strzeleckiego Bartosz Saramak. – Takiego właśnie aktu prawnego nam brakuje, czyli ustawy, która przystaje do dzisiejszych czasów i wyzwań. Ustawa z 1999 r. jest bardzo specyficznie skonstruowana, ponieważ opiera się na celach posiadania. To znaczy, że nie ma tutaj podziału technicznego na różne kategorie broni. Można tę samą broń czasem zarejestrować do różnych celów, czasem nie. Jest pewien chaos, jeśli chodzi o zakres tego, co w danej kategorii można posiadać, a czego nie. Faktycznie jest tak, że to w pewnym zakresie zależy od polityki danej komendy wojewódzkiej, danego WPA.
– Nam zależałoby na tym, żebyśmy wreszcie dopracowali się normalnych przepisów, które będą regulowały dostęp do broni zgodnie ze standardami panującymi w innych krajach europejskich – czy to będzie implementowana dyrektywa unijna czy jakiś własny projekt, to jest mniej ważne – zaznacza Jarosław Lewandowski. – Powinny być wreszcie zrobione klarowne, jednoznaczne przepisy, które określą warunki dostępu do broni dla osób, które chciałyby taki dostęp uzyskać. To, co wydaje się niepodważalne, to jest to, żeby były to osoby pełnoletnie, niekarane za określone przestępstwa połączone z użyciem siły, z przemocą, oraz żeby były to osoby, które nie były leczone psychiatrycznie.
CZYTAJ: Moc atrakcji dla miłośników militariów. „Pro Arma” w Lublinie [ZDJĘCIA]
– Wskazałbym jeszcze na inne wyzwanie, to znaczy konieczność stworzenia lepszych ram do masowego szkolenia strzeleckiego – mówi Bartosz Saramak. – To też jest pewien obszar, który jest za mało adresowany przez aktualną ustawę o broni i amunicji. To znaczy, poprzez to, że nie mamy wyraźnego stopniowania technicznego tej broni, którą można posiadać zgodnie z tym, jakie kto ma umiejętności, staż i jak dobrze się tą bronią posługuje czy też na jakim poziomie profesjonalizmu funkcjonuje, powoduje, że w zasadzie mamy bardzo wysoki próg wejścia do systemu, ale on jest równy dla wszystkich – nieważne, czy mówimy o instruktorze z 10-letnim stażem, czy osobie, która pół roku temu zapisała się do klubu strzeleckiego.
– Chodzi o to, żeby odejść od zasady jednego progu dostępu i zróżnicować ten próg w zależności od kompetencji osoby, która o broń się ubiega, doceniając jej wcześniejszy staż, umiejętności nabyte w związku z byciem zawodowym żołnierzem czy policjantem, żeby nie było takiej sytuacji, że osoba, który ma pierwszy kontakt z bronią, ma dokładnie taki sam dostęp do broni w sensie aspektów technicznych, jak osoba, która od 20 lat jest instruktorem strzeleckim. To jest dość nielogiczne – mówi Jarosław Lewandowski.
– To jest mit, że jeśli dajemy broń Polakom do ręki, to oni się nagle wystrzelają – mówi Romuald Witamborski, nauczyciel edukacji dla bezpieczeństwa, instruktor strzelectwa, sędzia strzelectwa, myśliwy sportowy, strzelec i kolekcjoner. – To jest broń czarnoprochowa, bo od 2004 roku mamy zmianę, która polegała na tym, że do zapisu, że można mieć broń wytworzoną dawno, w 1850 roku i wcześniej, dopisano „oraz repliki tej broni”. I teraz każdy może sobie to nabyć. Patrząc na statystykę, nie stwarza to wielkiego, znaczącego i zauważalnego wzrostu zagrożenia bezpieczeństwa naszego społeczeństwa. Działamy po to, żeby tę kulturę posiadania broni w Polsce reaktywować. Bo ona była. W Polsce były nawet takie czasy, że był przymus posiadania broni, bo na przykład jeśli cech szewców chciał szyć buty w obrębie murów miejskich, to miał wyposażyć drużynę, która będzie tych murów bronić. I nikogo nie obchodziło skąd wezmą broń i jak się wyszkolą. Stąd powstały bractwa kurkowe.
Polityka wydawania pozwoleń na broń była tematem jednego z paneli dyskusyjnych, który odbył się podczas zlotu miłośników broni i survivalu Militaria Pro ARMA w miniony weekend.
CZYTAJ: Zasady dostępu do broni powinny być zrewidowane? Pro Arma w Lublinie [ZDJĘCIA]
MaK/ opr. DySzcz
Fot. Piotr Michalski