Tradycję wielkanocnego bębnienia kultywują mieszkańcy Janowca. Przez całą noc z Wielkiej Soboty na Wielką Niedzielę z dużym bębnem chodzą od domu do domu, ogłaszając zmartwychwstanie Chrystusa.
Podobną tradycję podtrzymują mieszkańcy tylko kilku gmin w Polsce.
Bębnienie wpisane w wielkanocny kalendarz
– Pałki są różnego rodzaju. Każdy dostosuje je do siebie – mówi Paweł Kowalski, mieszkaniec Janowca, który kultywuje tradycje janowieckiego bębna. – Ktoś lubi lżejsze, a ktoś cięższe. W niektórych miejscowościach w Polsce też jest taka tradycja, ale oni mają własny rytm. U nas nie ma rytmu. U nas tak jak kto potrafi, tak bije w bęben.
CZYTAJ: Wielkanocny czas sprzed stu lat. Jak świętowano na lubelskich wsiach?
– Najstarsi mieszkańcy nie pamiętają dokładnie, kiedy i jak to się zaczęło, ale zawsze to było – mówi Jan Gędek, wójt gminy Janowiec. – Jest to wpisane w nasz wielkanocny kalendarz. Jest kilka miejscowości, gdzie jest tradycja bębnienia. W tamtym roku zorganizowaliśmy spotkanie wszystkich bębniarzy z Polski. Wrażenie było niesamowite. Bo każda grupa bębni inaczej, ma swoją historię, tradycje i bębny. Pokaz bębnów odbywał się na zamku. Oczywiście nasi bębniarze nie odstawali.
Najpierw „budzą duchy umarłych”
– Jak pamiętam to prawie 65 lat bębnią. Chodzą po południu i zaczynają od cmentarza, gdzie – jak to się mówi – „budzą duchy umarłych”. Później chodzą od mieszkania do mieszkania, od okna do okna bębnią. Ludzie wychodzą z poczęstunkiem – mówią mieszkanki Janowca. – Chodziłam jak każdy, ale nie wszyscy otwierają domy. Tam, wzdłuż ul. Radomskiej mieszkańcy przyjmują bębniarzy, ale już u nas to jest godzina 2.00-3.00 w nocy, więc raczej nie.
Mogą bębnić tylko mieszkańcy
– Nie każdy może bębnić. Bębnienie odbywa się w określony sposób – mówi Michał Kowalczyk, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Janowcu. – Jeśli chodzi o samo bębnienie, to tylko mieszkańcy Janowca. Ale oczywiście korowód, który ciągnie się za tym bębnem i przemieszcza się od domu do domu przez całą miejscowość składa się z różnych ludzi. Często do Janowca przyjeżdżają specjalnie goście, żeby wziąć w tym udział. Do tego ta osoba, która po raz pierwszy bębni, musi bęben pocałować.
– Trzeba siły. Nie każdy, kto przychodzi, od razu potrafi dobrze zabębnić. Trzeba mieć trochę lat, ale rośnie młode pokolenie. Syn jest bardzo zaangażowany w tę tradycję. Dużo dzieci zaczyna podchodzić emocjonalnie, żeby jednak ta tradycja została podtrzymana – dopowiada Paweł Kowalski.
Po bębnieniu rezurekcja
– Bębnie. Przechodzę całą noc – mówi jedenastoletni bębniarz. – Potem idzie się na rezurekcje. Trzeba dużo siły, żeby bębnić. Trzeba ćwiczyć.
– Był kiedyś taki reportaż. Pani przyjechała ze Stanów Zjednoczonych i robiła film. Obliczyła, że przez całą noc było koło 400 osób – dodaje Paweł Kowalski.
Dodajmy, że korowód z bębnem ruszy sprzed janowieckiego cmentarza w Wielką Sobotę około 20.00. Dobrym zwyczajem jest wyjść do bębniarzy i poczęstować ich smakołykami. W przeszłości gospodarzom, którzy nie otworzyli drzwi, robiono różne psikusy – np. demontowano elementy ogrodzenia posesji.
ŁuG / opr. AKos
Fot. Łukasz Grabczak