Ponad 50 placówek oświatowych z Puław i powiatów ościennych włączyło się w akcję „Razem dla Rodaków ze Wschodu”. Zbierane są produkty żywnościowe z długim terminem ważności, polskie książki, zabawki oraz słodycze. Już wkrótce powstaną paczki, które trafią do Polaków na Ukrainie.
Dary z części szkół dotarły już do puławskiego magazynu akcji. Był tam nasz reporter wspólnie z koordynatorem zbiórki Arturem Kwapińskim ze Stowarzyszenia „Przeszłość-Przyszłości”.
CZYTAJ: „Razem dla Rodaków ze Wschodu”. Zbiórka dla Polaków mieszkających w Ukrainie
„Bałem się, że tego nie pomieścimy”
– Na początku bałem się, że tych darów będzie mało, później bałem się, że tego nie pomieścimy. I faktycznie jest tego dosyć sporo. Zazwyczaj bierze w tym udział 10-15 szkół, a przy tej akcji było 50 placówek oświatowych – cieszy się Artur Kwapiński.
– Staramy się uwrażliwiać nasze dzieci na potrzeby innych ludzi i bardzo często bierzemy udział w tego rodzaju akcjach. Dzieci odpowiedziały na nasz apel gremialnie – mówi Danuta Nowaczek, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3 im. Jana Brzechwy w Puławach.
– Zawsze, kiedy jest taka akcja, wyznaczam z samorządu grupę osób, które są jej „kierownikami” – chodzą po klasach, robią plakaty informujące – opowiada Beata Strzałkowska, opiekun samorządu uczniowskiego w Szkole Podstawowej nr 3 w Puławach. – Później wyznaczamy punkt, gdzie te dary są składane. Do akcji włączają się też nauczyciele, którzy również przynoszą dary.
CZYTAJ: Puławska szkoła ma ogród sensoryczny z placem zabaw
Wśród darów można znaleźć wszystko
– Można wśród tych darów znaleźć wszystko. Sam się czasami nie spodziewam, co może być w takich pudłach. Są materiały dla dzieci, pampersy, kaszki, makaron, ryże, przytulanki, maskotki, herbatka – wylicza Artur Kwapiński. – Niedawno w jednej z paczek widziałem piękne wydanie „Lalki” Bolesława Prusa. W ten sposób można zachowywać polskość. Niech ta książka ma drugie życie, niech trafi do naszych rodaków na wschodzie.
Jak pani zachęca młodzież do udziału w tej akcji? – Moi teściowie pochodzą z Wołynia. Odnoszę się więc do tego, że to był ich dom, iż musieli go opuścić, że tam zostali Polacy, którym żyje się trudniej z powodu wojny. W ten sposób staram się otwierać umysły i serca dzieci i pokazywać im prawdę historyczną – tłumaczy Beata Strzałkowska. – Mówię też zwyczajnie, po ludzku, że komuś czegoś brakuje, a my powinniśmy się dzielić.
– To jest tak jakby uczenie dzieci: „Jeśli masz, podziel się, nic się ci nie stanie. I jeszcze zorganizuj tę pomoc” – mówi psycholog Dariusz Perszko. – Jedna rzecz to dać coś, druga to spakować, przesłać. To duże przedsięwzięcie logistyczne i świetnie, jak młodzież i dzieci się tego uczą. Niedawno robiliśmy z koleżanką warsztaty z poczucia obfitości. To też jest poczucie obfitości, że „mam i się dzielę”, a nie „mam i chcę jeszcze więcej”.
– Paczki zawieziemy do Polaków mieszkających w Ukrainie – mówi Artur Kwapiński. – Trafią do Kamieńca Podolskiego i wszystkich miejscowości po drodze. Najłatwiej byłoby nam obrać punkt i do niego zmierzać. Nie chcemy tak jak przy akcji „Polacy – Rodakom” iść na całą Ukrainę. Wiadomo, jaka jest tam teraz sytuacja. Boimy się o własne zdrowie. Jednym z patronów akcji jest biskup Leon Dubrawski, który jest z Kamieńca Podolskiego, zna polskie kościoły i współpracuje z nimi, zna Polaków. A stamtąd Kościół rozdystrybuuje to do dalszej części Ukrainy.
Zbiórka potrwa do końca kwietnia, ale jeszcze przed jej zakończeniem pierwsze paczki pojadą do Polaków mieszkających na Ukrainie.
ŁuG / opr. ToMa
Fot. Razem dla Rodaków ze Wschodu Facebook