Lekarze z Lublina wykonali pierwszą w Polsce małoinwazyjną operację zaawansowanej zakrzepicy żył głębokich. Zabieg wykonano w Klinice Chirurgii Naczyniowej i Angiologii SPSK 1 przy pomocy urządzenia, które samo rozpoznaje zakrzep.
Innowacyjność polega na odessaniu zakrzepin, a nie ich rozpuszczeniu. – Jest to metoda odessania skrzepliny, bez konieczności używania inwazyjnego leczenia, czyli narażania pacjenta na użycie dużej ilości środków rozpuszczających skrzepliny – wyjaśnia Jan Jakub Kęsik, Klinika Chirurgii Naczyniowej i Angiologii SPSK1 w Lublinie. – Urządzenie zostało wprowadzone do użytku na świecie zaledwie kilka miesięcy temu.
Nowatorsko i bezpiecznie
– Pacjent jest na sali operacyjnej, jest w znieczuleniu ogólnym. Musimy dostać się do układu żylnego i odessać skrzeplinę. Różnica, w porównaniu do poprzednich metod, polega na tym, że pacjent nie jest narażony na zbyt duże ryzyko krwawienia, nie ma potrzeby kilkudniowego przebywania na oddziale intensywnej terapii i już następnego dnia może pójść do domu – tłumaczy Kęsik. – Kluczowym elementem urządzenia odsysającego jest jego selektywność, odsysa wyłącznie skrzepliny, a pozostawia krew. Gdybyśmy w trakcie zabiegu odsysali skrzepliny w sposób bezpośredni, moglibyśmy odessać z pacjenta całą krew. Specjalnie zaprogramowana końcówka rozpoznaje opór i pobiera wyłącznie skrzepliny.
Pierwsza w Polsce operacja zaawansowanej zakrzepicy żył głębokich z zastosowaniem nowych metod
[ZOBACZ ZDJĘCIA Z OPERACJI]
– Pacjent musi być operowany pod kontrolą aparatu ultrasonograficznego – mówi Grzegorz Borowski z Kliniki Chirurgii Naczyniowej i Angiologii SPSK1 w Lublinie. – Wykonujemy nakłucie żyły, która umożliwi dotarcie do miejsca udrażnianego. Dostęp zależy od miejsca, które zajęła skrzeplina w żyle – może być to żyła podkolanowa czy udowa. Robimy nakłucie igłą i wprowadzamy sprzęt naczyniowy. Nie wymaga to szycia chirurgicznego, jest to jedynie nakłucie.
– Nigdy nie chorowałam, oprócz porodu nie byłam w szpitalu. Pewnego dnia wstałam i okazało się, że mam spuchniętą i siną nogę – mówi pani Renata z okolic Łukowa, która przeszła operację w Klinice Chirurgii Naczyniowej i Angiologii SPSK1 w Lublinie. – Do operacji nie bolało mnie nawet pobieranie krwi. Teraz jestem szczęśliwa, że wszystko się udało, jest w porządku, wkrótce jadę na kontrolę, a później zostanę pod obserwacją, na lekach. Mam ulgę, że nie ma już zagrożenia życia.
Jak wyglądają dotychczasowe metody? – W tym przypadku stosujemy metody wewnątrznaczyniowe lub leczymy pacjentów zachowawczo w postacie zastrzyków, lub leków doustnych – mówi Borowski. – Używamy leków przeciwkrzepliwych, które dają szanse na częściowe rozpuszczenie skrzepliny i udrożnienie żyły, ale nie ma wtedy gwarancji.
– W ten sposób jesteśmy w stanie usuwać skrzepliny w czasie do dwóch tygodni od ich powstania – wyjaśnia Jan Jakub Kęsik. – Później staje się ona zbyt trwała i przerośnięta, zaczyna stanowić trwałą niedrożność – bliznę wewnątrz żyły i wtedy można korzystać z innych metod. Odessanie dotyczy wyłącznie świeżych skrzeplin.
Zakrzepica może doprowadzić do śmierci
– Jest to choroba, której skutkiem może być zatorowość płucna, a ta jest bezpośrednim zagrożeniem dla życia pacjenta – zaznacza Grzegorz Borowski.
Kto jest w grupie ryzyka i powinien uważać? – Zakrzepicę mogą wywoływać czynniki genetyczne, dłuższe unieruchomienie np. związane z dłuższą podróżą – wyjaśnia Kęsik. – Jeśli dołożymy do tego odwodnienie, mogące wystąpić w podróży, leczenie hormonalne, w tym doustną antykoncepcję, to może się okazać, że mamy młodą osobę, u której następuje kumulacja kilku czynników ryzyka. One w pewnych sytuacjach mogą stworzyć zakrzepicę. Mój najmłodszy pacjent miał 14 lat.
Pierwszą operację zaawansowanej zakrzepicy żył w SPSK 1 w Lublinie wykonano 28 lutego.
Briefing prasowy dotyczący małoinwazyjnej operacji zaawansowanej zakrzepicy żył
[ZOBACZ ZDJĘCIA Z BRIEFINGU]
MaTo / opr. KS
Fot. Iwona Burdzanowska