Kilkadziesiąt kurników planowanych jest na terenie Południowego Podlasia. Plany prywatnego inwestora oprotestowali dziś (14.03) mieszkańcy regionu. Przed jego siedzibą w Międzyrzecu Podlaskim zorganizowali protest.
„To nie jest blokowanie rolnictwa, to blokowanie szkodliwego przemysłu”
Protest rozpoczął się od wystąpienia Bartosza Zająca ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki, Koalicja Społeczna Stop Fermom Przemysłowym. – Od jakiegoś czasu współpracujemy z mieszkańcami z tego obszaru. Przypominam, że chodzi tutaj o zagrożenie całego powiatu bialskiego budową dużych przemysłowych ferm drobiu, kurczaków brojlerów. To już nie są małe inwestycje. To są obiekty, które będą miały drastyczny wpływ na pogorszenie codziennego życia tych mieszkańców, także warunków środowiskowych. Chcemy, żeby ludzie zdali sobie sprawę z powagi problemu. Nie mówimy tutaj o pojedynczej fermie, nie mówimy też o jakichś gospodarstwach, o rolnictwie. To wątek, który bardzo często zarówno my, jak i mieszkańcy podkreślają – nie chodzi o blokowanie rolnictwa, chodzi o blokowanie szkodliwego przemysłu.
CZYTAJ: „Jesteśmy za mieszkańcami”. Bialscy parlamentarzyści interweniują w sprawie budowy fermy
– Nasze obawy jako mieszkańców są takie, że spadnie wartość naszych działek i naszych budynków – zaznacza mieszkanka Kodnia. – Druga sprawa to, że nasze piękne środowisko zostanie zanieczyszczone przez różne związki azotanów, które będą tu spadały. Nasi rolnicy, którzy mają ekologię, boją się, że przestaną być ekologiczni. Cała nasza gmina słynie z turystyki, mamy piękne sanktuarium, do którego rocznie przybywa ponad 200 tysięcy osób. To będzie zakłócone przez ruch tirów. Na tę chwilę wiemy, że w ciągu jednego cyklu do jednej fermy przejeżdża ok. 700 tirów, a mamy dwie fermy. Nasze drogi lokalne będą zniszczone.
Lider Agrounii wsparł protestujących
Protestujących poparł lider Agrounii Michał Kołodziejczak. – Ludziom, którzy tutaj przyszli, kończy się normalne życie, kończy się normalny obraz gminy i normalny obraz środowiska. A wychodzi dyrektor firmy i częstuje ludzi polędwiczkami… Najpierw za plecami ludzi w porozumieniu z gminą załatwiając pozwolenie na budowę dziesiątek fermowych kurników. Do tego właśnie przyzwyczaił się w Polsce wielki kapitał, który załatwia za plecami ludzi swój interes, a ludzi chce kupić za cukierki, ciastka, chwilowe dobre samopoczucie.
Prezes firmy, która chce wybudować kurniki, Józef Wiśniewski zapewnia, że będą to nowoczesne zielone fermy, nieoddziałujące negatywnie na środowisko. Jako przykład podał fermę istniejącą w miejscowości Kwasówka w gminie Drelów. – Takie fermy spełniają trzy ważne warunki – mówi Wiśniewski. – Oczekuję trzech rzeczy w hodowli. Mianowicie żeby hodowla była neutralna dla środowiska. Druga sprawa to dobrostan zwierząt, żeby tak zachować behawior tych zwierząt, żeby konsument widział w białku zwierzęcym dodatkowe wartości.
CZYTAJ: „To zagrożenie dla otoczenia”. Mieszkańcy Żeszczynki przeciwni budowie fermy
Ferma w Kwasówce oczami mieszkańca
– Mamy już jedną fermę drobiu, którą postawił Wipasz; chcą postawić drugą. Przyjechaliśmy zaprotestować, bo nie chcemy drugiej fermy drobiu – mówi mieszkaniec Kwasówki. – Na początku zostaliśmy pięknie przekonani, zachęcani. Miał powstać tylko instytut i 4 kurniki. W tej chwili jest już 12 kurników. Miały być poprawione drogi lokalne. Taki armagedon, jaki przeżyliśmy przy budowie kurników w Kwasówce, to nikt nie może sobie nawet wyobrazić… Wyobrazicie sobie państwo dopiero, jak będzie to u was robione. Przyjechaliśmy powiedzieć „nie” firmie Wipasz. Mamy rozwalone wszystkie drogi gruntowe przez budowę i do dzisiaj nie są naprawione. I chcą dalej nam rozwalać. Nasza wioska jest bardzo mała, a już mamy 12 kurników i ma powstać następny smród, w następnym miejscu.
Pracownik firmy spotkał się z protestującymi
Do protestujących wyszedł pracownik firmy Michał Ślusarski. – Padło tu wiele słów ze strony populistycznych polityków. Proszę państwa, to nie populistyczni politycy wypracowują dobrobyt w polskim kraju, tylko inwestorzy tacy jak mój szef Józef Wiśniewski, budując takie zakłady, zielone fermy i tworząc miejsca pracy – mówi Michał Ślusarski.
– Nie zgadzamy się na to, żeby firma Wipasz wchodziła na nasz teren bez pytania nas o zgodę. Dowiedzieliśmy się o inwestycji, jak ruszyła procedura. Nikt do nas nie przyjechał i nie zapytał o zdanie, czy chcemy państwa pomiot na swoim polu. Nie, nie chcemy. Dzisiaj już wiemy, że ilości wyprodukowanego pomiotu będą tak olbrzymie, że zdegradujecie naszą ziemię – dodaje jedna z protestujących.
CZYTAJ: Mieszkańcy przeciw budowie kurzych ferm. „To nasza ziemia”
Protest trwał ponad godzinę. Pikietujący nie wykluczają kolejnych protestów.
Budowa kurników planowana jest w gminie Kodeń, Sosnówka i Drelów. Postępowania administracyjne są na różnych etapach.
MaT / opr. WM
Fot. pixabay.com