„Humor w czasach zarazy” to nowa książka badaczek z UMCS. Kulturoznawczyni prof. Ewa Głażewska i językoznawczyni prof. Małgorzata Karwatowska przeanalizowały w sieci tysiące dowcipów, memów i maseczek.
Autorki wskazały na różne funkcje memów: informacyjną, edukacyjną czy popularyzującą. Piszą też o szokujących balansujących na granicy sacrum i profanum memach określanych jako „hieroglify XXI wieku” czy o zjawisku koronalisy.
Badaczki poddały analizie popularne pandemiczne dowcipy.
– I okazało się, że te kawały zamieszczane w Internecie, o których Tomasz Titkow powiedział, że to „łajdak o rozdwojonym języku, który tylko udaje głupka, bo tak naprawdę chce nam przekazać coś istotnego” – mówi prof. Małgorzata Karwatowska, kierownik Katedry Edukacji Polonistycznej UMCS. – Kawały odwoływały się do typowych objawów wirusa, na przykład utraty smaku czy węchu, do faktu, że zakażenie może mieć charakter bezobjawowy, a także do lockdownu, kwarantanny i wreszcie do pracy zdalnej. Dowcip odwołuje się do stereotypu. Tak naprawdę ten stereotyp do kwadratu występuje w dowcipie. I na przykład: „z pamiętnika nauczycielki: dziesiąty dzień kwarantanny. Chodzę po domu i upominam kota: nie biegamy po korytarzu!”
CZYTAJ: „Każda pomoc ratuje życie i przybliża do zwycięstwa”. Lasy Państwowe wspierają Ukrainę
Wiele dowcipów dotyczyło kobiet.
– Stereotyp kobiety w dowcipie jest stały. Na przykład: „jak rozpoznać wiedźmę? 1485 rok – nie tonie w wodzie. 2020 rok – nie tyje na kwarantannie” – mówi prof. Małgorzata Karwatowska.
Dowcipy to jedno, ale nastąpił prawdziwy zalew memów dotyczących tej tematyki – mówi prof. Ewa Głażewska, dyrektorka Instytutu Nauk o Kulturze UMCS. – Pokazują, że można łączyć, zestawiać ze sobą wszystko ze wszystkim, i to w bardzo nietypowy i zaskakujący sposób. Analizując akurat tę kategorię można powiedzieć, że ona rozwijała się wraz z pandemią. Na początku powstawały memy, które dotyczyły na przykład problemów z dotarciem do niektórych produktów higienicznych. Kolejny wątek związany z zasadami higieny to była chociażby parodia postaci Terminatora – na jednym z takich memów widzimy Arnolda Schwarzeneggera z ręką żelazną jako efekt zbyt intensywnego mycia rąk.
– Współczesny człowiek, homo sapiens, staje się coraz bardziej homo videns – mówi prof. Małgorzata Karwatowska. – Prymat obrazu, kultura wizualna, wzrokocentryczna sprawiają, że memy, połączenie słowa z obrazem, dają efektywniejsze możliwości porównań, analogii.
CZYTAJ: Jest nakaz aresztowania Władimira Putina
Wśród memów tysiące dotyczyło Mona Lisy, stąd nazwa tego zjawiska – koronalisa. Autorki książki przeanalizowały 8 tysięcy tego typu memów.
– Mamy całą serię memów, na których widzimy Mona Lisę w bardzo różnych odsłonach, czyli na przykład ze środkami higienicznymi, dezynfekcyjnymi, ubraną w maskę, z bujnym owłosieniem, co oczywiście ma się odwoływać do zamknięcia zakładów fryzjerskich w tym okresie, a nawet – i to była skrajna już postać – ubraną w kaftan bezpieczeństwa, który miał oddawać w postaci skrajnej problemy psychologiczne, z jakimi mierzyliśmy się w czasie pandemii – mówi prof. Ewa Głażewska.
– Tworzenie dowcipu, wysyłanie memów, kreowanie śmiesznych masek pandemicznych pełniło funkcje dużo ważniejsze i poważniejsze niż sama rozrywka – mówi prof. Małgorzata Karwatowska. – O to nam cały czas chodziło, żeby pokazać te różnorodne funkcje. Umożliwiały one dzielenie się podobnym doświadczeniami z innymi. I owa moc oczyszczająca, katartyczna komizmu, która właśnie łagodzi napięcia, konflikty, frustracje, rozluźnia atmosferę, wywiera dobroczynny wpływ na psychofizyczną kondycję człowieka. Wreszcie oswaja lęk. To jest niezwykle istotne w tej książce.
– Dodałabym, że jest balsamem dla duszy w czasach tzw. nowej normalności – podkreśla prof. Ewa Głażewska.
W warstwie wizualnej memów często korzystano także z fragmentów filmów takich jak „Miś” czy „Seksmisja”.
To już druga książka autorek dotycząca tematyki koronawirusa. Wcześniej ukazała się „Maska w czasach zarazy. Covidowe wizerunki masek – typologie i funkcje”.
SzyK/ opr. DySzcz
Fot. www.umcs.pl