Spółka zło (wyd. Diablaq) to seria scenarzysty Karola Porzyckiego i rysownika Piotra Burzyńskiego, w której autorzy sprawozdają czytelnikom perypetie grupy przesiąkniętych złem ancymonków, którym ewidentnie coś się w życiu nie udało, ponieważ wszyscy uważają ich za bohaterów. „To nie tak miało być” – mówi jeden z nich. „Mieli się nas bać. Mieliśmy być postrachem tej smutnej mieściny”. Intencje rozminęły się z rzeczywistością, a wewnętrzne rozterki bohaterskich złoli weszły na kolizyjny kurs z oczekiwaniami ludzkości. No właśnie. Scenarzysta trochę diagnozuje tu społeczeństwo, pytając kogo my tak naprawdę potrzebujemy? Szlachetnego bohatera bez skazy czy brutalnego antybohatera? To pytanie wpisane jest w konstrukcję serii realizowanej w bardzo interesujący sposób. Autorzy wymyślili sobie, że każdy zeszyt będzie tworzony inaczej.
POSŁUCHAJ: Wojciech Stefaniec o swojej twórczości
Różnorodność jest tu niezwykle istotna, chyba nawet najważniejsza. Tak jak pierwszy zeszyt to w miarę standardowa narracja ubrana w psychodeliczne rysunki, tak drugi jawi się jako piękny chaos, w którym to rysownik jest dyrygentem, a tekst – takie mam wrażenie – schodzi na dalszy plan. Piotr Burzyński lubi eksperymentować, a jednym z pomysłów, który czeka na wydostanie się z jego głowy jest komiks pozbawiony dymków, ale nie pozbawiony tekstu. Przyznaję, że jestem fanem jego sztuki, a otwartość na przeróżne odstępstwa od standardu uważam za wartość dodaną. Czytając Spółkę zło czułem się, jakbym obcował z współczesnym Vertigo. Jakby Ted McKeever spotkał się z Kurtem Schwittersem i razem stworzyli nowoczesne Merzbau, napakowane znaczeniami, które odszyfrować potrafi tylko Piotr Burzyński.
Autorzy Spółki zło dbają o swoich czytelników i są obecni na dużej ilości imprez komiksowych – warto do nich podejść, i to podejść szybko, ponieważ zdarza się, że dla pierwszych klientów przygotowują niezwykle cenne dzieła sztuki. Wiem to z autopsji, ponieważ podczas Krakowskiego Festiwalu Komiksu zostałem szczęśliwym posiadaczem linorytu Piotra Burzyńskiego, stworzonego… no właśnie: Jeśli chodzi o kulisy twórczości obu panów, to zapraszam do odsłuchu najbliższego odcinka podcastu Halo Komiks na YouTube, gdzie Piotr i Karol opowiadają również o tym, jak doszło do zawiązania współpracy i jaki coroczny rytuał towarzyszy im w wymyślaniu kolejnych epizodów serii.
Spółka zło to cenna inicjatywa. Będę ją śledził ze względu na jej nieprzewidywalność, jak również z czystej przyjemności obserwowania artystycznych dokonań Piotra Burzyńskiego, który – co warto podkreślić – wchodzi w tkankę komiksową nie tylko w charakterze artysty, ale i prowadzącego warsztaty komiksowe. Jestem szczęśliwym posiadaczem zbiorku zatytułowanego Grrryzacz, zawierającego prace komiksowe i rysunki, które powstały podczas zajęć graficznych w Powiatowym Młodzieżowym Domu Kultury w Starym Sączu. Jako fan świeżych komiksów młodych ludzi bardzo doceniam takie inicjatywy. A tu się dzieje – ktoś jest w opuszczonym „domie”, gdzie rzeczy się naprawiają, jest nieznośna małpa, mnóstwo strzelanin, spontanicznej kreski i ołówkowych ekscesów. Rzecz jasna na łamach panuje duża różnorodność i radość z tworzenia – ciężko jest podczas jednych czy kilku zajęć okiełznać wszystkie żywioły, które biorą udział w warsztatach. Poza tym Piotrowi, którego rysunki również znalazły się w zbiorze, nie przeszło chyba przez myśl, żeby w ogóle próbować te żywioły okiełznać. W końcu nie bez przyczyny Grrryzacza wieńczy morał, że „rysowanie ma wymiar demiurgiczny, a to, co w nim istotne, dzieje się poza racjonalnym pojmowaniem”.
POSŁUCHAJ: o komiksach Macieja Pałki

Fot. materiały wydawcy
Pliki dźwiękowe
Spółka zło



![Top 5 wydarzeń kulturalnych w regionie [25-31 sierpnia] 3 2022 05 20 krzesimir debski 018 2025 08 25 092708](https://radio.lublin.pl/wp-content/uploads/2025/08/2022_05_20_krzesimir_debski_018-2025-08-25-092708-350x250.jpg)








