Armia rosyjska atakuje przy północno-wschodniej granicy z Ukrainą. Jak podają analitycy projektu DeepState, w ciągu ostatnich kilku dni Rosjanom udało się zająć kilka miejscowości w obwodzie sumskim. Na tym kierunku zgromadzili oni około 50 tysięcy żołnierzy.
CZYTAJ: „Rosyjski reżim jest w stanie upaść”. Eksperci o problemach Europy Środkowej i Wschodniej [ZDJĘCIA]
– Ofensywa ta niesie duże zagrożenie dla miasta Sumy – mówi ukraiński analityk Ruslan Mykula. – Obecnie przeciwnik znajduje się już 18 kilometrów od północno-zachodniej części miasta Sumy. Widzieliśmy już, jak latali tam dronami i filmowali miasto. Później słyszeliśmy o przypadkach, kiedy drony zwiadowcze docierały do obrzeży miasta. Jeśli armia rosyjska zdoła dojść do miejscowości Chotyń, odległość do obrzeży miasta będzie mniejsza niż 15 kilometrów. Wtedy oni podciągną dodatkowe wzmocnienia, a to znaczy, że zwiększą liczbę dronów, nasilą ostrzał miasta przy użyciu artylerii i po prostu będą terroryzować ludność cywilną.
Analityk podkreśla, ze nowy kierunek natarcia ma większe znaczenie polityczne niż strategiczne. Jak wskazuje, działania te mają pokazać Rosjanom, że armia rosyjska potrafi odpowiedzieć za operację kurską, a zachodnim partnerom ma przypomnieć, że Rosja ma duża zdolności i może zajmować kolejne terytoria.
Infografika PAP: Michał Czernek
InYa / opr. WM
Fot. pixabay.com