Przed Sądem Okręgowym w Zamościu ruszył w poniedziałek (14.04) proces 34-letniego Bartłomieja B. oskarżonego o podwójne zabójstwo i ucieczkę ze szpitala psychiatrycznego. Wyraził żal, poprosił o przebaczenie i przyznał się do alkoholizmu – przekazuje Polska Agencja Prasowa.
Prokurator na początku rozprawy oskarżył Bartłomieja B. w sumie o pięć czynów, z których najpoważniejsze to zabójstwa 45-letniego brata i 65-letniego ojca w lipcu 2024 r. w Zagumnie (powiat biłgorajski).
CZYTAJ: Bartłomiej B. z zarzutami zabójstwa brata i ojca oraz ucieczki ze szpitala
Bartłomiej B. przyznał się i składał wyjaśnienia. Wycofał się ze swoich wcześniejszych zeznań, według których tata z bratem mieli go gnębić. – To nieprawda. Jestem alkoholikiem. Zawsze za swoje błędy winiłem cały świat. Tata zawsze chciał dla mnie jak najlepiej, a brat służył pomocą, tylko ja nie umiałem tego docenić – powiedział 34-latek.
Zastrzegł, że miał gdzie mieszkać i nie kierował się motywami finansowymi. – Po prostu jestem złym człowiekiem – dodał.
CZYTAJ: 34-latek oskarżony o podwójne zabójstwo i ucieczkę ze szpitala
Oskarżony stwierdził, że sumienie nie daje mu spokoju. Wyraził żal, poprosił Boga i rodzinę o wybaczenie.
Tragedia w gminie Biłgoraj
W lipcu 2024 r. policja znalazła w jednym z domów w Zagumnie (gm. Biłgoraj) zwłoki 45-letniego mężczyzny i nieprzytomnego 65-latka. Obaj mieli poważne obrażenia głowy. Starszy mężczyzna zmarł później w szpitalu. Funkcjonariusze zatrzymali Bartłomieja B. Według ustaleń śledczych zadał bratu co najmniej trzy ciosy ostrzem siekiery w głowę, a ojca uderzył dwa razy obuchem, również w głowę.
CZYTAJ: Schwytany po 10 dniach od ucieczki. Bartłomiej B. trafił do Zakładu Karnego w Rzeszowie
Aresztowany mężczyzna został skierowany na obserwację sądowo-psychiatryczną do szpitala w Radecznicy (pow. zamojski), skąd uciekł w nocy z 6 na 7 października 2024 r. Po 10 dniach policja zatrzymała go w pustostanie w miejscowości Żarnowa (Podkarpackie). Planował przekroczyć granicę ze Słowacją i kontynuować ucieczkę na południe Europy.
Prokuratura Okręgowa w Zamościu ustaliła, że najpierw w szpitalu zdjął z rąk i nóg kajdanki, a następnie, wykorzystując nieuwagę funkcjonariuszy służby więziennej, wyszedł z sali i opuścił placówkę przez rozgiętą kratę okna w łazience. Ponadto śledczy zarzucili mu też kradzież dwóch samochodów w trakcie ucieczki.
Bartłomiejowi B. grozi dożywocie.
Odrębne śledztwo
Osobne śledztwo toczy się w sprawie sześciu funkcjonariuszy służby więziennej z Zakładu Karnego w Zamościu, którzy po ucieczce 34-latka usłyszeli zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych.
Z ustaleń prokuratury wynika, że dwóch z nich spało podczas ucieczki, a kolejni po przejęciu służby konwojowej nie sprawdzili, czy podejrzany faktycznie przebywa w sali, przez co opóźniły się poszukiwania zbiega. Ostatnich dwóch funkcjonariuszy zbytnio poluzowało podejrzanemu kajdanki, dzięki czemu mógł sam się z nich oswobodzić.
Rzecznik prasowy dyrektora generalnego Służby Więziennej ppłk Arleta Pęconek przekazała Polskiej Agencji Prasowej, że trzech funkcjonariuszy jest już poza służbą. Jeden został wydalony, dwóch złożyło raport o zwolnieniu, który został przyjęty. Postępowania dyscyplinarne wobec pozostałych trzech funkcjonariuszy jeszcze się nie zakończyły.
Polska Agencja Prasowa / RL / opr. ToMa
Fot. Policja Lubelska