Na swojej komiksowej drodze usłanej kolejnymi tomami serii pod tytułem Bler, Rafał Szłapa od czasu do czasu stawia inne projekty – takim projektem jest Drużyna Ktulu, album wydany w 2024 roku, będący znacznie wydłużoną i uzupełnioną wersją komiksowego szorciaka zamieszczonego lata temu w Ziniu nr 17.
W szczękach szaleństwa to ukłon w stronę Lovecrafta oraz gier RPG. To także fajny powrót do przeszłości dla ludzi wychowanych w latach 80. ubiegłego wieku. Bo Drużyna Ktulu to nie tylko sesje planszowe, wyskakujące zza kadru macki i potworzaste potwory, ale – być może przede – wszystkim – gra na sentymencie dzisiejszych 40 i 50-latków, powrót do kiosków, wysyłek przekazu pocztowego i półrocznego oczekiwania na dotarcie przesyłki oraz pierwszych gier na księgarskich witrynach.
POSŁUCHAJ: O komiksowych adaptacjach Sienkiewicza
Przez pierwsze strony tego albumu Szłapa robi użytek z własnej pamięci i przywołuje wydarzenia, które były ważne – dla niego i dla wielu młodych ludzi. Dopiero później zaczyna korzystać z tytułowej drużyny składającej się z dość fajtłapowatych postaci i wrzuca je w wir misji – a misją tą jest odnalezienie mitycznego wyjścia z sytuacji.
Ten album to solidne komiksowe rzemiosło. Na wielu planszach Szłapa-rysownik daje prawdziwy popis – począwszy od strony otwierającej zbiorek, przywołującej największych mistrzów komiksowej grozy, aż po szereg realizacji wewnątrz albumu, których nie powstydziliby się najwięksi wirtuozi mrocznych opowieści zaklętych w komiksie.
Warto wspomnieć, że na kartach Drużyny Ktulu dochodzi do spotkania z postacią wywodzącą się z innego komiksu artysty, a więc jest to swego rodzaju crossover w Rafałowym Szłapaversum. Dla koneserów dzieł Rafała Szłapy Drużyna Ktulu będzie smacznym kąskiem w szczękach szaleństwa.
POSŁUCHAJ: Marzenie scenarzysty! Ona budzi się z pomysłem na komiks w głowie!
DySzcz
Fot. materiał wydawcy