Kilka miesięcy temu w Radiu Lublin ukazała się rozmowa z córką jeńca wojennego Anastasią Savovą. Wtedy założycielka Stowarzyszenia „Siła Piechoty Morskiej” walczyła o powrót swojego ojca do domu. W ubiegłym tygodniu w ramach dużej wymiany pomiędzy Rosją a Ukrainą Aleksandr Savovy wrócił do swojego rodzinnego kraju. W rosyjskiej niewoli spędził 2 lata i 10 miesięcy. Był żołnierzem piechoty morskiej, bronił Mariupola.
CZYTAJ: Córka jeńca: „Rosja nie chce oddawać Ukraińców, nawet zabitych”
– O jego powrocie dowiedziałam kilka godzin wcześniej – mówi córka uwolnionego jeńca wojennego Anastasia Savova. – Trudno mi opisać, co wtedy czułam. Wszystkie emocje naraz. To takie uczucie, jakby nagle wejść do zimnej wody.
W jakim stanie jest teraz pani ojciec, jak się czuje? Czy jest plan leczenia, rehabilitacji?
– Obecnie przechodzi procesy reintegracyjne. Ma świerzb i musi najpierw się z niego wyleczyć, żeby przejść pełne badania. Ma również gnijącą nogę, ma problemy z płucami, ponieważ zbiera się tam płyn. Ale to wszystko wstępnie, ponieważ dopóki ma świerzb, nie można przeprowadzić pełnych, szczegółowych badań. Ma również problemy ze stawami, nie może wyprostować nóg. Ciężko mu chodzić, ale mam nadzieję, że wkrótce będzie mógł przejść pełne badania i leczyć się już bardziej konkretnie.
W jakim stanie psychicznym jest?
– Cóż, mniej więcej w dobrym, ale teraz dociera do niego bardzo dużo informacji ze świata. Trudno mu to wszystko przetworzyć. Nie zawsze może porozmawiać lub coś opowiedzieć, bo jeszcze nie może przetwarzać zbyt wielu informacji naraz. Zapamiętał dużo informacji z czasu niewoli i już pracujemy z naszymi służbami, aby to zarejestrować. Na razie nie będę mówić o szczegółach, ale to dużo przydatnych informacji dla służb specjalnych.
Czy pani ojciec opowiadał o tym, co działo się w rosyjskiej niewoli, dzielił się tymi doświadczeniami?
– Opowiadał trochę o reżimie, który tam panował, ale na razie jeszcze nie dużo, musi się zaadaptować. Na razie to tylko strzępki informacji. Minęło bardzo mało czasu. Trzeba się przynajmniej zaadaptować do otaczającego świata i do tego, że można już normalnie spać, siedzieć, jeść itd. Ne chciałabym teraz o tym mówić, ponieważ nie mam pełnego obrazu tego, co tam się działo. Ostatnie miesiące ojciec spędził w Mordowii i mówił, że warunki były tam straszne, że bardzo często ich bili, zmuszali do stania przez wiele godzin. Traktowanie było po prostu okropne. Opowiadał, że w poprzednim miejscu, gdzie go przetrzymywano, napuszczano na nich psy. Na razie są to jedynie fragmenty informacji.
W jakim stanie wrócił? Czy bardzo się zmienił?
– Trudno mi powiedzieć, czy bardzo się zmienił i w jakim sensie. Potrzebuję więcej czasu, żeby zrozumieć, jaki jest jego stan. Zwłaszcza że kiedy ludzie wracają z niewoli, przez pierwsze dni towarzyszy im euforia i po prostu nie zwracają uwagi na swoje zdrowie ani stan psychiczny, ponieważ cieszą się, że są już wolni. Z czasem na pewno zauważę te zmiany, ale na razie nie powiedziałabym, że są jakieś wyraźne. Oczywiście one są, ale trudno mi teraz powiedzieć, co dokładnie się zmieniło.
Częścią rosyjskiej niewoli jest izolacja informacyjna. Rosjanie często mówią jeńcom, że Ukraina już nie istnieje, że nikt nie stara się o ich powrót. Czy pani ojciec również tego doświadczył?
– Tak, od razu zapytałam go, ile moich listów otrzymał. Powiedział, że żadnego. Zapytał mnie, czy je pisałam. A ja pisałam je przez pierwszy rok co tydzień, a potem już co miesiąc. Opowiadał też, że pokazywano im propagandowe materiały, a także fragmenty nagrań o historii Ukrainy. Ale oni zdawali sobie sprawę, że to wszystko jest propaganda.
Czy pani ojciec mówił, co pomogło mu przetrwać ten trudny czas?
– Po prostu wierzył, że to się kiedyś skończy, bo wszystko się kończy, tak mówił.
Czy planuje wrócić do Sił Zbrojnych Ukrainy?
– Mówi o tym dużo, ale musi najpierw przejść długotrwałe leczenie. Skutki niewoli są zbyt poważne, żeby od razu mówić o powrocie do służby. Ale ma takie plany.
Była to jedna z największych dotąd wymian jeńców między Rosją i Ukrainą. Do Ukrainy wrócili żołnierze wojsk lądowych, marynarki wojennej, Gwardii Narodowej czy Obrony Terytorialnej. Poprzednia wymiana jeńców między Rosją i Ukrainą odbyła się w lutym. Objęła po 150 osób z każdej strony.
InYa / opr. WM
Fot. pixabay.com