Mniej stresu i lęku, z kolei więcej mobilizacji i pasji do nauki – tak cztery lata bezjedynkowego systemu oceniają nauczyciele i dyrekcja VI Liceum Ogólnokształcącego im. Hugona Kołłątaja w Lublinie. Placówka jako jedyna w Lublinie zrezygnowała z ocen niedostatecznych.
Czy po czterech latach widać wady tego rozwiązania?
– Pomysł stawiania X zamiast ocen niedostatecznych zmniejszył poziom stresu i lęku wśród uczniów – mówi dyrektor placówki Marzena Kamińska. – Uczniowie podkreślają, że przychodzą tutaj do szkoły, gdyż spokojnie jest im się uczyć. Wstawiamy oceny od 2 do 6. Natomiast jeśli uczeń nie opanuje treści na ocenę dopuszczającą, po prostu nie ma żadnego stopnia. Naszym celem było zmobilizowanie młodzieży do poprawiania się.
Początkowo do tego pomysłu sceptycznie podchodzili rodzice, którzy obawiali się, że gdy zabraknie jedynek, nie będzie też motywacji do nauki. Okazało się, że nic bardziej mylnego.
CZYTAJ: Ekspert: Z kryzysem demograficznym w szkolnictwie mierzą się wszystkie samorządy
– To działa bardzo mobilizująco, bo nie ma takiego stresu, że jest jedynka – stwierdza Karol, uczeń III klasy VI LO. – Można to w każdym momencie poprawić. Chodzę do tej szkoły trzy lata i nie mam stresu przed testami.
Zdaniem szkolnej pedagog Marty Sterlus brak „bata” w postaci wstawienia jedynki do dziennika wpłynął pozytywnie też na relacje uczeń-nauczyciel: – Nauczyciele są postrzegani bardziej jako przyjaciele, doradcy, którzy prowadzą ucznia.
– Wspólnie gramy do jednej bramki. Uczniowie swoją własną pracą uczą się dla siebie, nie dla ocen. Wydaje mi się, że wszystko jest kwestią dogadania się – stwierdza Magdalena Blacha, nauczycielka matematyki.
– Znacząco poprawiliśmy wyniki matury z matematyki – informuje Elżbieta Słowik, nauczycielka z ponad 25-letnim stażem. – Wydaje mi się, że jest to ewidentny efekt naszej pracy i wprowadzonego systemu. Wiadomo, jak w każdej szkole są uczniowie oporni na wszelkie dobre sugestie, więc czasami zdarzają się przypadki, iż jedynek nam brakuje.
Nie brakuje ich za to z pewnością samej młodzieży. Jak przyznają uczniowie, nauczyciele zamiast straszenia ocenami niedostatecznymi stosują różne techniki motywacyjne: – Gonią, żeby poprawiać te oceny, zwłaszcza że jest nieograniczona liczba poprawek. Nauczyciele naprawdę motywują i starają się, żeby uczeń zdał – zwierza się młodzież.
Jak dodaje szkolna pedagog, system ten świetnie przygotowuje uczniów do studiów: – Tam też nikt nikogo tak bardzo za rękę nie prowadzi. Aczkolwiek myślę czasami, że ten system jest dobry zwłaszcza dla uczniów, którzy lubią samodzielną pracę, mają w sobie poczucie odpowiedzialności i dużo samodyscypliny.
Ani nauczyciele, ani uczniowie nie potrafili wskazać żadnej wady tego systemu.
Jak zaznacza dyrektorka VI LO, bezjedynkowy system nauczania wpłyną też na to, że szkoła cieszy się dużym zainteresowaniem wśród potencjalnych nowych uczniów, co w czasach niżu demograficznego jest sporym sukcesem. W tym roku placówka planuje otworzenie czterech kolejnych oddziałów.
ZAlew / opr. ToMa
Fot. pixabay.com