„Akcja, która zabiła miasto” – to tytuł wystawy poświęconej historii i pamięci ofiar Akcji „Reinhardt”. Wystawa została przygotowana na podstawie fotografii i dokumentów prywatnego kolekcjonera Norberta Podleśnego. Znajdują się na niej m.in. zdjęcia przedwojennych dzielnic żydowskich Lublina, lubelskiego getta oraz ich mieszkańców.
Ekspozycję można oglądać w Bibliotece Uniwersyteckiej KUL.
Jak podkreśla kustosz wystawy Jadwiga Jagoda-Jaświerska, nie jest to miejsce przypadkowe. – Budynek biblioteki uniwersyteckiej KUL tutaj przy Chopina 27 zaprojektowany zresztą tuż przed wybuchem II wojny jako kinoteatr akcji katolickiej, mieścił w czasie okupacji magazyn dóbr zrabowanych ludności żydowskiej. I to jest właśnie powód, dla którego chcemy przypomnieć o ludziach, których już nie ma. Tutaj były przechowywane różnego rodzaju przedmioty, ubrania, wyposażenie wnętrz, pieniądze, złoto, kosztowności, podobno diamenty. Nawet zachowała się relacja jednego z oficerów, która mówi o tym. Wszystko było wywożone później w głąb Rzeszy.
Wszystko zaczęło się w Lublinie
– Marzec jest tragicznym miesiącem dla setek tysięcy, a nawet niemalże dla dwóch milionów ludzi szczególnie w Polsce – mówi ks. Paweł Rytel-Andrianik (na zdj. głównym), dyrektor Centrum Heschela KUL. – Dlatego, że 16 marca rozpoczyna się akcja Reinhardt. Ona wychodzi z Lublina, gdzie było bardzo wielu Żydów, ponieważ mniej więcej co trzeci mieszkaniec Lublina był pochodzenia żydowskiego. Odilo Globocnik rezydował właśnie tutaj i stąd wychodziły zbrodnicze rozkazy od niego z biura, (obecnie Collegium Iuridicum), które ogarniały nie tylko Lublin, ale praktycznie miało to przełożenie na teren przedwojennej Polski. Możemy tak powiedzieć, dlatego że potem obozy, które były w Sobiborze, Treblince, były realizowane w ramach akcji Reinhardt. Ona miała za cel wyniszczenie, zamordowanie ludności żydowskiej, tylko z tego powodu, że byli Żydami. To się zaczęło w Lublinie, ale objęło całe terytorium okupowanej Polski.
CZYTAJ: Konferencja naukowa „83. rocznica Akcji Reinhardt na Lubelszczyźnie. Zagłada i Pamięć”
– To jest akcja „Endlösung der Judenfrage” czyli „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej”. Tu na tym terenie przygotowana przez zarządcę z ramienia SS dystryktu lubelskiego, którego siedziba była w dzisiejszym Collegium Iuridicum – wyjaśnia Maciej Midnich z Instytutu Historii KUL. – To było przedwojenne gimnazjum zajęte przez Niemców. Dość nowy wtedy budynek, więc reprezentacyjny i nadawał się z perspektywy niemieckiej. To była w ogóle część dzielnicy niemieckiej. Tam przygotowywano szczegóły, czyli np. rozpiskę ile potrzeba pociągów, ile wagonów, w jakim tempie muszą przewozić Żydów z gett do miejsc zagłady – czyli np. w przypadku Lublina do Bełżca. A także gdzie zbierać zagarnięte mienie – w przypadku Lublina była to biblioteka, w której jesteśmy, ale również składy przedwojennej fabryki samolotów przy dzisiejszej ulicy Męczenników Majdanka.
Niezwykła pocztówka
– Mam w swojej kolekcji pocztówkę, która jest bardzo ciekawa – mówi Norbert Podleśny, kolekcjoner z Lublina. – To jest taka pocztówka, która została wysłana z obozu pracy dla Żydów w Trawnikach przez osobę pochodzenia żydowskiego na Słowację do miejscowości Pressburg, czyli dzisiejszej Bratysławy. To jest bardzo wyjątkowa kartka z tego względu, że Żydzi tak naprawdę nie mogli pisać, prowadzić żadnej korespondencji z getta czy z obozów. To był jedyny moment, kiedy Niemcy pozwolili wysyłać korespondencję z obozu. Było to jednak bardzo cyniczne, ponieważ te wszystkie kartki przechodziły przez Berlin i w Berlinie sprawdzali adresy, czy przypadkiem nie ukrywają się pod nimi kolejni Żydzi. Kartka została wysłana już 1943 roku, więc w końcówce Akcji „Reinhardt” i Niemcy mimo wszystko dalej poszukiwali ludności żydowskiej.
– Akcja miała na celu zamordowanie ludzi, odebranie im własności i przetransportowanie ich rzeczy do Niemiec, również na potrzeby wojny – dodaje ks. Paweł Rytel-Andrianik. – To było coś niesamowitego, ponieważ można powiedzieć, że była to zbrodnia z zimną krwią. Są świadectwa, chociażby z Lublina kiedy noworodki żydowskie, były wyrzucane przez okna ze szpitala w ramach Akcji „Reinhardt”. To też pokazuje tę premedytację, że np. w Polsce wspólnoty żydowskie, które mieszkały w tzw. sztetlach, czyli miastach i osiedlach żydowskich, były wywożone koleją do Treblinki, Majdanka, ale też do Auschwitz, czy do innych miejsc. Np. w takich miejscowościach jak Brześć lub innych terytoriach na wschód, gdzie nie było dobrego połączenia kolejowego, one po prostu były wyprowadzone za miasto i mordowane. Kilka tysięcy osób było zastrzelonych w bardzo krótkim czasie. I to była ogromna tragedia, kiedy matki widziały umierające dzieci, czy dzieci umierających rodziców. Zamordowanych tylko dlatego, że byli Żydami. Dlatego tak ważne jest przypominanie o tej tragedii, o tej historii, żeby uczyć się i powiedzieć „nigdy więcej”.
16 marca minęła 83. rocznica rozpoczęcia Akcji „Reinhardt”.
LilKa / opr. LisA
Fot. KUL, The John Paul II Catholic University of Lublin