Trzy lata temu rozpoczęła się pełnoskalowa inwazja na Ukrainę. Federacja Rosyjska zaatakowała ze wschodu, południa oraz północy kraju. Atak rozpoczął się od intensywnego ostrzału rakietowego i bombardowań ukraińskich miast m.in. Kijowa, Charkowa czy Odessy.
Władimir Putin nazwał inwazję „specjalną operacją wojskową” mającą na celu „demilitaryzację i denazyfikację” Ukrainy. W czasie następnych miesięcy wojny armii ukraińskiej udało się wyprzeć wroga z obwodu kijowskiego, charkowskiego oraz częściowo z chersońskiego. Po trzech latach walk linia frontu ma około tysiąca kilometrów.
CZYTAJ: Mer Lwowa: W Europie musimy być silni razem
Bardzo ciężki moment
– Nie ma słów, które opisałyby ten ból – mówi mer Lwowa Andrij Sadowy. – To straszne czasy, bo codziennie mamy ceremonię pogrzebową. Gdy jesteśmy na cmentarzu, widzimy tysiące grobów, tysiące rodzin, które straciły bliskich. To bardzo ciężki moment, ale musimy żyć i robić wszystko, czego nie udało się zrobić bohaterom, którzy oddali życie za nasze prawo do bycia wolnym narodem. Ciężka praca przed nami, bo wróg nie ustąpi i będzie atakować. Ale ta ziemia, która otrzymała krew naszych bohaterów, to teraz święta ziemia. Daje ona nam siłę. Zwycięstwo będzie z nami, bo z nami jest prawda. A prawda to jest Bóg.
– To tragedia, jeśli zabiorą nasze tereny i okaże się, że nasze dzieci zginęły na marne. Na to, co mówi Trump, ręce upadają. Przestaję już wierzyć, że będzie jakiś pozytywny finał tej wojny, ale liczę na to, że zakończenie będzie sprawiedliwe i te wszystkie osoby nie zginęły na marne – mówi jedna z mieszkanek Ukrainy.
– To nie życie, to egzystencja. Moje dziecko zginęło na froncie. Wierzę tylko Siłom Zbrojnym Ukrainy. Staram się nie czytać wiadomości. Wiem, że te sytuację może rozwiązać tylko wojsko lub Bóg. Nikomu innemu już nie wierzę – stwierdza kolejna.
CZYTAJ: Trzy lata cierpienia i odwagi. Rocznica rosyjskiej inwazji na Ukrainę [ZDJĘCIA, WIDEO]
Ukraina nie ma innego wyboru
– Bardzo bolesne jest obserwowanie na froncie, że na zachodzie kraju ludzie często popadają w rozpacz, pojawiają się nastroje rezygnacji, a nawet dążenie do kapitulacji. Wiara w to, że wojna zakończy się do Wielkanocy, jest absurdalna, ale ludzie chcą wierzyć w bajkę, że to wszystko wkrótce się skończy. Prawda jest jednak taka, że raczej się to nie skończy. Nawet jeśli nastąpi tymczasowy rozejm, bowiem być może Trump i Putin dogadają się bez Ukrainy w sprawie Ukrainy – to nie będzie oznaczać końca wojny – mówi Taras Red, politolog lwowskiego przedstawicielstwa Sieci Obywatelskiej Opora oraz żołnierz Sił Zbrojnych Ukrainy. – Najprawdopodobniej później trzeba będzie kontynuować walkę, czy będzie to w 2025 roku czy 2026 roku, ciężko stwierdzić.
– Można natomiast jednoznacznie powiedzieć, że Trump nie skończy wojny. Będzie się on kierował przede wszystkim narodowymi interesami Stanów Zjednoczonych. Wydaję mi się, że w tych rozmowach zlekceważył ukraińskie interesy, stawiając wyżej te Federacji Rosyjskiej. Sytuacja jest ciężka, ale Ukraina nie ma innego wyboru, jak tylko kontynuować walkę. Perspektywa poddania jest bardzo smutna. Dlatego warto kontynuować walkę, nieważne jakby ciężko nie było – dodaje Taras Red.
CZYTAJ: Trzecia rocznica rosyjskiej agresji. Obchody w Lublinie
„Musimy być silni razem”
– Trwają negocjacje. Na pewno o nich wszystkiego nie wiemy. Ale jeżeli mamy dać swoje zezwolenie na ich wynik, to musi być w interesie państwa, demokracji, wolności. Dzisiaj cały świat obserwuje, jaką pozycję zajmie Ukraina. Ale warto pamiętać, że ponad 30 lat temu Ukraina już podpisywała wspólny dokument ze Stanami Zjednoczonymi, Wielką Brytanią i Rosją – mówi mer Lwowa Andrij Sadowy. – Wtedy Ukraina oddała 1700 rakiet nuklearnych. Oddała je za gwarancję bezpieczeństwa. I co z tego? Przyszło 11 lat wojny, 3 lata inwazji. Musimy mieć to w głowie. Bo w tej konstrukcji świata, która się tworzy, rozumiana jest tylko siła. Dlatego musimy być silni razem: Ukraińcy, Polacy, Francuzi, wszystkie państwa unijne i demokratyczne.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w jednym ze swoich wywiadów podał, że Ukraina w wojnie z Rosją straciła około 45 tysięcy żołnierzy, rannych natomiast zostało około 390 tysięcy. Szacuje się, że od 2014 roku Rosja zajęła łącznie około 20 procent ukraińskich terenów.
InYa / opr. ToMa
Fot. Inna Yasnitska